Szczelina mnie zaskoczyła. Nietypowy sposób prowadzenia narracji, ciężka atmosfera i… bloger w roli głównej. Bloger, który diabelnie swojego blogowania pożałował.
Książkę poznałam trochę przypadkiem. Jako copywriter piszę teksty m.in. dla księgarni internetowej i do jednego z artykułów znalazłam właśnie ten tytuł, Szczelinę. Spodobał mi się koncept, poza tym lubię polecać coś z krajów nieanglojęzycznych, a Karika jest Słowakiem. Okładka w jakiś uporczywy sposób utkwiła mi w głowie, więc kiedy odnalazłam ją na Storytel, odpaliłam audiobooka, ciekawa, czy moja intuicja nie zawiodła. Spieszę z informacją: nie zawiodła! Wciąż ma się dobrze. Szczelina to kawał dobrej książki, która ma tylko jedną, solidną wadę.
Nie da się odłożyć jej na półkę.
Szczelina to thriller napisany w nietypowy sposób. Przypomina relację blogera, który opowiada autorowi o tym, co go spotkało. Bohater otrzymuje pracę jako robotnik budowlany przy remoncie budynku służącego dawniej za szpital psychiatryczny. Świetny początek kariery po studiach, co? W jednym z pomieszczeń znajduje sejf, którego zawartość kusi go i przyciąga. Igor jeszcze nie wie, że to dopiero kamyczek, który uruchomi całą lawinę zdarzeń.
I że bardzo pożałuje swoich decyzji. szczelina recenzja
„Bo najgorszy jest strach wywołany przez coś zupełnie zwyczajnego.”
– J. Karika, Szczelina
Szczelina – w pogoni za dobrym artykułem
Trudno napisać o tej książce coś więcej, by nie zaspojlerować dalszego ciągu. Powiem jeszcze tylko, że Szczelina dotyczy zagadki Trybeczy, pasma górskiego nazywanego słowackim trójkątem bermudzkim. Szczególnego klimatu dodają książce przypisy do rzeczywiście istniejących artykułów, na które powołuje się główny bohater, Igor, snujący swoją opowieść. A także komentarze od autora, wyjaśniające niektóre fragmenty czytelnikowi. Przez ten zabieg książka wciąga od pierwszych stron, a czytelnik ma wrażenie, że jest znacznie bliżej akcji, niż… chciałby się znaleźć. szczelina recenzja
Igor jest blogerem. Zrobi wszystko dla dobrego artykułu, klikalności i reakcji ludzi. Powieść Jozefa Kariki przedstawia mechanizmy rządzące internetem zaskakująco dobrze. Wiecie, o co mi chodzi? Niby każdy korzysta z internetu na co dzień, a czasem, czytając o tym w książkach, mam wrażenie, że autor ma w głowie podczas opisu realia wczesnych lat dwutysięcznych. Szczelina pod tym względem jest zrobiona znakomicie i ciekawie pokazuje relację Igora z jego blogiem. Wspominam o tym, bo myślę, że dla osób piszących blogi ta książka może być ciekawa także na tej płaszczyźnie.
Jozef Karika jest nagradzanym i bardzo popularnym na Słowacji autorem. Nie dziwię się. Bardzo dobry warsztat, świetnie poprowadzona narracja i napięcie budowane stopniowo — klasa. Pisarz nie musi szczuć czytelnika coraz ohydniejszymi i bardziej brutalnymi mordami, przemocą i innymi tępymi straszakami. Pisze tak, jakby w gruncie rzeczy nie działo się nic złego. A czytelnik musi wiedzieć, co będzie dalej i podskórnie czuje, że coś jest nie w porządku.
„Oczywiście nie wypowiedziałem tego na głos, nie jestem durniem – niektórych pytań w ciemności po prostu się nie zadaje.” – J. Karika, Szczelina
Czy warto przeczytać Szczelinę?
Tak, jeśli lubisz thrillery i szukasz czegoś nowego. Zwłaszcza, jeśli oczekujesz od powieści nietypowego konceptu, chcesz przeczytać coś wciągającego i trzymającego w napięciu, a także lubisz niewyjaśnione zagadki. Powieść spodoba się czytelnikom, którzy mają dość przesadnej brutalności w książkach, chcą poznać jakąś słowacką książkę i dać się zaskoczyć. I trochę przewrotnie: tak, jeśli jesteś blogerem lub miłośnikiem górskich wycieczek.
Nie, jeśli wolisz szybką akcję i brutalne sceny. Jeśli uważasz, że bez morderstwa nie ma dobrego thrillera też raczej daruj sobie Szczelinę. Osoby, które liczą na krew bryzgającą z każdej strony i szybko się nudzą mogą być rozczarowane — chociaż może akurat ta książka będzie dobrą odskocznią od lektur, które zwykle wybierają? szczelina recenzja
Chcesz przeczytać Szczelinę? Zamów tutaj:
Jeśli ta opinia jest dla Ciebie przydatna lub po prostu lubisz czytać to, co piszę, postaw mi wirtualną kawę! Zdradzę Ci sekret: nie piję kawy, a takie wsparcie przeznaczam na moje pszczoły i utrzymanie bloga. ;) Dzięki!
Brzmi bardzo ciekawie. :)