You are currently viewing Skąd masz pomysł?

Skąd masz pomysł?

Ostatnio przeczytałam pewien komentarz. Napisany chyba w dobrej wierze przez nieświadomą dziewczynę, ale mimo wszystko… ręce mi opadły.

W blogosferze od dawna funkcjonują różne wyzwania, tagi i wspólne akcje, ale coraz bardziej przybierają na sile. Mam wrażenie, że działania niektórych bazują niemal wyłącznie na takich wspólnych zabawach. Gdzie pomysł na siebie i własną twórczość? Na szczęście nie trzeba ich dziś mieć. Wystarczy schemat tagu, który wymyśli ktoś bardziej kreatywny.

Nie będę utrzymywać Was dłużej w niepewności.

Komentarz brzmiał: „skąd wzięłaś pomysł?”.

No właśnie, skąd się bierze pomysły? Chyba jestem strasznie staroświecka, bo ja swoje biorę z głowy. Tak po prostu. To nawet szybszy sposób niż szukanie ich w internecie, ale chyba się nie znam. Są jakieś banki z pomysłami? Może o czymś nie wiem? Im dłużej widzę to pytanie, tym bardziej absurdalne mi się wydaje!

Pisarz Chuck Wending stwierdził, że autorom zadaje się to pytanie niesamowicie często. Zupełnie, jakby tworzenie czegoś oryginalnego było przeznaczone tylko dla wybrańców albo w ogóle zakrawało na cud. Odpowiedział:

„Nie chodzi o to, skąd biorą się pomysły. Prawdziwe pytanie to: jak je powstrzymać!”

Uwielbiam taki punkt widzenia. Pomysły są wszędzie! W nas samych, w naszych uczuciach, w otaczającym nas świecie. Są w Twoim sąsiedzie, który ma grubego psa i powinien coś z tym zrobić, są w sprzedawczyni ze spożywczaka, są w Twoich znajomych. Jako twórca masz wokół nieprzebrane zasoby różnych pomysłów. Świat się z nich składa! Po prostu otwórz oczy i dostrzeż je.

Sęk w tym, że niektórzy nawet nie chcą podejmować wysiłku wymyślenia czegoś.

Wolą wykorzystać gotowce i są święcie przekonani, że każdy inny też z nich korzysta. Szkoda, że nie rozumieją jednego. Od czasu do czasu warto z skorzystać ze wspólnych zabaw i innych bajerów, bo przecież po to powstają. Jednak na dłuższą metę są jak zupki w proszku. Może przez jakiś czas dasz radę na nich funkcjonować, ale MasterChefa nie wygrasz. Nie twierdzę, że każdy musi być pomysłowy i kreatywny. Pytanie tylko, po co takie osoby na siłę próbują się realizować właśnie w kierunku, który wybitnie tego wymaga?

Żyjemy w czasach, w których niemal każdy chce być twórcą, a mało kto potrafi wymyślić własną, wyjątkową treść. Więc powiela teksty innych. Najgorszym przejawem braku kreatywności jest plagiat. Najbardziej absurdalnym jego przykładem był dla mnie fakt, że ktoś pokolorował obrazek dokładnie w taki sam sposób, jak jedna z blogerek. Mówię poważnie. Bardziej mnie to rozbawiło niż zirytowało, ale to raczej śmiech przez łzy.

Na koniec życzę Wam samych fajnych pomysłów. Wiecie, takich nietypowych – wziętych z własnej głowy.

czarna czarna ton baner

Ten post ma 15 komentarzy

  1. Tirindeth

    Pomysły z własnej głowy są najlepsze ;) Sama kilka wcieliłam w życie w postaci cyklów pojawiających się na blogu ;)

  2. Sama prawda i tylko prawda. W końcu ktoś mądrze o tym napisał. ;) o ironio, może ja tez stworze taki post. Co sie bede wysilać. :)

  3. Avita

    Chińskie zupki wygrały. Świetny wpis! Dobre rzeczy masz w tej głowie, skoro takie przyjemne treści Ci z niech wychodzą.

  4. Sylwia Węgielewska

    Chyba wiem, kogo dotyczy końcówka Twojego wpisu ;)
    Pozdrawiam :)

    1. Martyna Sz.

      Dokładnie. :) Ta sytuacja to osiągnięcie granic absurdu, nadała się świetnie. ;)

  5. Sisters92

    Własne pomysły są najlepsze, a akcja z kolorowanką to przegięcie. Co innego do rodzinnego albumu, a inaczej zgłosić to na konkurs.

  6. Martyna

    Czasem rzeczywiście mam problem z pomysłami, ale zazwyczaj są to takie wredne małe dni, kiedy nic mi się nie chce i patrzę na pustą kartkę zastanawiając się co ja tutaj robię. Rzecz jasna mam pod ręką zeszyt ze spisanymi pomysłami, ale spójrzmy prawdzie w oczy – czasem nie masz siły sklecić jednego poprawnego zdania. Coś okropnego. Nie znoszę tych momentów, ale przez wszystko trzeba przejść.

    A skąd pomysły? Nie ujęłabym tego lepiej niż Ty. Od siebie dodam tylko, że nasze oczy powinny zostać szeroko otwarte, bo tak jak wspomniałaś, pomysły są wszędzie. Brzęczą koło głowy i kiedy już myślimy że wiemy, znikają. Dlatego warto nosić przy sobie notesik. Złapałam się na tym, że część świetnych tematów zapominam po powrocie do domu, toteż lepiej kuć żelazo póki gorące i radować się chwilą.

    1. Martyna Sz.

      Też często zapisuję – albo w notesie, albo na telefonie. :) A takie paskudne dni zdarzają się każdemu, najważniejsze, żeby nie pozwolić im przychodzić zbyt często. :)

  7. Magdalena Noir

    Trudno się z Tobą nie zgodzić ;-)

  8. O, akurat dziś zapisałam swój pomysł idąc na zakupy. Bo grunt to zadbać o swoje pomysły-o to, by nie uciekały, nie rozmywały się. Wtedy faktycznie ma się wrażenie, że ich nie ma i trzeba je “skądś brać”. Na szczęście wyrobiłam już sobie ten nawyk zapisywania wszystkiego, co przyjdzie mi do głowy. Nawet jeśli później ta idea miałaby okazać się totalnym niewypałem-nieważne. A nuż wyjdzie z tego coś świetnego? :)

    1. Martyna Sz.

      Strasznie spodobało mi się to określenie – dbać o pomysły. :)

  9. Może dziewczynie chodziło o to, co Cię zainspirowało, co stanowiło bodziec do takiej, a nie innej działalności czy twórczości. Nie doszukiwałabym się w tym drugiego dna.

  10. LandOfLaces

    Dla mnie to pytanie nie jest jakieś dziwne – to po prostu skrót myślowy, który odbieram właśnie jako pytanie w ciemno o tego psa sąsiadki,czy sprzedawczynię ze spożywczaka ;-) Być może powinno ono brzmieć – “Co wywołało ten pomysł w twojej głowie?” I pewnie można by się spierać na temat poprawności również mojej wersji pytania, tylko po co?
    Inna sprawa, że faktycznie jest cała masa ludzi którzy nie wymyślają np własnych wzorów na serwetkę czy kolczyki, chociaż mają do tego techniczne możliwości, może nawet większe doświadczenie niż moje, a jednak coś ich powstrzymuje i wolą korzystać z gotowców. I tego zjawiska nie pojmuję.

  11. Błękitny Płomień

    To jest jeszcze nic – są podobno w necie teksty w stylu – “Chcę napisać książkę, tylko nie wiem o czym. Czy ktoś ma jakiś pomysł?” – to przecież już nie tylko ręce opadają… Ale to własnie jest skutek tego modnego ostatnio lansowania haseł, że każdy może zostać pisarzem.
    Co do tych pomysłów… A nawet sporych fragmentów tekstu – zawsze nie w porę się toto przypałęta – albo jak jestem gdzieś w terenie i nie mam nic do pisania (telefon biorę ze sobą tylko wtedy, kiedy naprawdę muszę), albo jak mam wszystko pod ręką, ale jest to już po zgaszeniu światła, na granicy snu i ni cholery nie chce mi się zapalać światła i zapisywać. A na drugi dzień szału człowiek dostaje, bo gdzieś dzwoniło, ale jak ten dzwonek brzmiał, to już nie wiadomo. I się obiecuje samemu sobie, że przy następnej takiej okazji – zaświecę zapiszę. Gdzie tam…

Dodaj komentarz