Jest taka maniera w polskim internecie. Brzydka, krzywdząca i niesprawiedliwa, ale za to powszechna. Zwłaszcza wśród ludzi lepiej znających temat (lub myślących, że znają). Jakikolwiek.
Jestem pewna, że kojarzycie chociaż kilka takich sytuacji. Zaskakuje mnie ich popularność i to dziwne poczucie wyższości u ludzi, którzy akurat wiedzą coś, czego nie wie druga osoba. Pal sześć, że po drugiej stronie monitora mógłby siedzieć profesor, który tylko nie wie, jak założyć konto na Netflixie. Ten, kto odpowiada, czuje się panem i władcą sytuacji. Kiedyś mnie to irytowało, a teraz zwyczajnie bawi, choć tendencja sama w sobie jest niepokojąca. O czym mówię?
Nie jesteś profesjonalistą? No to masz problem.
Ktoś próbuje być eko. Zazwyczaj nosi na zakupy torbę materiałową i ogranicza mięso. I zawsze znajdzie się jeden uprzejmie donoszący, że w sumie jeśli chcesz dbać o środowisko, to musisz zmienić dietę, przestać jeździć samochodem i żywić się tylko tym, co znajdziesz w lesie. Zaraz, czy na zdjęciu masz bluzę z sieciówki? Shame on you.
Ktoś chce zacząć uprawiać jakiś sport. Okazuje się, że bez profesjonalnego trenera absolutnie nie wolno, bo zrobisz sobie krzywdę, a bieganie w butach za mniej niż 600 zł połamie Ci kolana.
Ktoś chce zostać copywriterem. Odpowiedzi? Najlepiej wybrać inną branżę, poza tym Google nie gryzie i źle postawiłeś przecinek. A tak w ogóle to nie da się zostać copywriterem, copywriterzy są zesłani przez Boga, po prostu nim jesteś lub nie. Ty akurat nie.
Ktoś chce kupić psa. Okazuje się, że akurat tej rasy nie poleca żaden jej miłośnik. Ta rasa ma wyjątkowe potrzeby i należy być bogatym bezrobotnym, by im sprostać, jak również co tydzień ganiać na seminaria i szkolenia. Jeśli spędzasz z psem mniej niż 24 godziny na dobę, to źle się nim zajmujesz, pies cierpi i generalnie umiera.
Uprzejme podcinanie skrzydeł
Mam wrażenie, że wszyscy ci światli doradcy są przekonani, że dany temat lub dziedzina są zarezerwowane tylko dla nich. Czasem rośnie to do granic absurdu i naprawdę zabawnie jest patrzeć, jak z uporem maniaka bronią swojego wymyślonego podwórka przed wymyślonym wrogiem, co niewątpliwie podnosi im samoocenę. Gdybym była laikiem poszukującym odpowiedzi, z pewnością poczułabym zniechęcenie po kilku takich odpowiedziach. W ten sposób miłośnicy ekologii, konkretnej rasy psa, pisania, sportu czy czegokolwiek zniechęcają ludzi do czegoś, co sami uwielbiają. Po co?
Problem w tym, że nie każdy jest profesjonalistą, bo nie da się zacząć tematu od tego poziomu. Nie da się od razu być mistrzem w konkretnej dziedzinie. Etap początkowy po prostu istnieje, etap popełniania błędów także. Pogódźmy się z tym i dajmy sobie wszyscy na wstrzymanie z tym dążeniem do ideałów, bo one zdarzają się tylko na Instagramie.
Ja na przykład wydaję książkę, choć do niedawna ten temat był dla mnie rzeczą nie do ogarnięcia. Mam psa w typie bordera i o dziwo pies bez szkoleń także ma się dobrze. I robię wiele innych rzeczy, w których wcale nie jestem najlepsza i nie potrzebuję być. Kiedyś się przejmowałam, teraz wyznaję zasadę, że ten się nie myli, kto nic nie robi. Serio, nie ma się co spalać o bzdury.
Matko jakie to prawdziwe! Może mnie to osobiście nie dotknęło, ale wciąż jestem świadkiem czegoś takiego…
Chociaż w sumie, ćwiczę w domu przysiady i brzuszki, nie mam kasy na siłkę, ale i tak wszyscy mnie cisną że koniecznie powinnam chodzić bo tak w domu to ja tyłka i brzucha nie zrobię, co jest guzik prawdą.
Powodzenia z książką. :*
Pewnie, że guzik prawda. To takie trochę nakręcanie ludzi, żeby chodzili gdzieś, gdzie wydadzą kasę. Jeśli ktoś chce chodzić na siłkę to fajnie, ale w domu też można się poruszać, a w sieci jest mnóstwo filmików instruktażowych. :)
Dziękuję bardzo. :)
Jasne- ten się nie myli, kto nic nie robi! Dajmy sobie radość odkywania pasji, radość tworzenia, doświadczania i nie wiem, czego jeszcze… Bądźmy otwarci na siebie i innych . Dajmy sobie możliwość własnej oceny sytuacji, popełniania błędów i uczenia sie na nich… Ten, który umie i chce odczytać informacje zwrotne – wyciągnie wnioski… Pozdrawiam, Pola :)
Dobrze powiedziane. :) Pozdrawiam Cię również!
Ja żyję ostatnio słowami jestem tylko człowiekiem, więc się mylę i popełniam błędy. Jeśli ktoś w internetach jest ekspertem z czegokolwiek i nie przyjmuje krytyki to pusty śmiech mnie ogarnia, bo to zwykła megalomania, KAŻDY człowiek się myli bo przecież ”scio me nihil scire”, że tak zacytuję klasyka.
Przydarzyło mi się coś takiego jak zaczynałem przygodę z robotyką, to wszyscy właśnie w internetach każdy niekonwencjonalny pomysł wyśmiewali, coś nie wg ich algorytmu? Znaczy źle i gupio i Ty jesteś gupi i niski i powinieneś się źle czuć bo jesteś złym bytem ludzkim.
To ja dorzucę jeszcze słowa mojej mamy – “lepsza zła decyzja, niż strach przed jakąkolwiek”. :) Każdy się czasem myli i trzeba sobie dać na to przestrzeń w życiu. A internetowi napinacze pewnie sami popełniają błędy równie często. :)
Doświadczyłam tego kiedy stawiałam swoje pierwsze kroki w malarstwie. Otrzymałam komentarz oznajmiający, że nie powinnam się tym zajmować. A dziś ta sama osoba składa mi gratulacje za każdy nowy obraz.
Niektórzy ludzie maja nadęte ego. A jeśli mają wszechstronną wiedzę to kiedy pękną?
Mam płócienną torbę na zakupy, nie jem mięsa i nie jestem eko, a nawet preferuję buty i płaszcze z prawdziwej skóry. Ciekawe co by ktoś taki o mnie powiedział. ;D
Powiem Ci, że spotkałam raz bardzo miłego krytyka, który stwierdził, że skoro wydałam książkę, to mój blog powinien być prowadzony jak przez pisarza, a nie tak jak mój. Wytknął mi moje “notki-fotki” oraz mowę potoczną. I często zwraca mi uwagę na błędy stylistyczne. Cóż, nikt nie jest idealny, znani pisarze mają korektorów od wszystkiego, NAWET OD BLOGÓW. A ja nie jestem znana, jestem zwykłą osobą, która jakoś daje radę. I nie będę (w związku z wydaną książką) pisać bloga literackiego.
Ale ludzie wiedzą lepiej co powinni publikować inni, prawda?
Z inne puli doświadczeń – rozbraja mnie nagminne wyśmiewanie z racji tego, że wierzę w Boga. Jakby te sto słów miało mnie “nawrócić na ateizm”, pod groźbą nie akceptacji przez środowisko.
Marketing internetowy – krzycz tak, jak krzyczą inni.
Wiesz dlaczego mój blog jest niepopularny? Najczęstszym tematem na mojej stronie są podróże. Takie same wędrówki jak na setkach innych blogów o podróżach i górach. I wiesz dlaczego blogi tamtych podróżniczek są popularne? (mam na myśli konkretnie dziewczyny) Bo np. robią sobie sesje zdjęciowe na szczytach w samym bikini. Bo pozują w seksownych pozach. Bo kusząco się ubierają. A ja jestem nudna.
Dlaczego jestem pewna, że jest to przyczyną? Zrobiłam RAZ JEDEN taką sesję sobie w górach. Skalę wyświetleń wysadziło mi dosłownie w kosmos.
Nie zamierzam pisać pod publiczkę ani rozbierać się dla przyciągnięcia uwagi. Robię swoje, a ludzie i tak ocenią.
Bardzo przykre, że doświadczyłaś tych wszystkich ocen i krytyki ze strony innych ludzi. Całe szczęście, że się nie poddałaś i robisz swoje. Podejrzewam, że ci wielcy “doradcy” sami robią niewiele. ;)
Ten hejt na temat Twoich notek to już w ogóle kosmos – czy ten człowiek nie wie, na czym polega blogosfera? ;) Ale taka prawdziwa, a nie blogi pisane przez specjalistów dla sklepów internetowych? Moim zdaniem troszkę się ośmieszył autor tych słów. :D
Dodatkowo jak ktoś krytykuje czyjś blog/malarstwo etc to taki lol bo przecież nie musi czytać bloga kupować obrazu, kwestia preferencji ??♂️ Deal with it
Uwielbiam Cię!
Znakomity tekst.
Uśmiałam się w dwóch momentach. Kiedy czytałam o bogatych bezrobotnych i nieco wcześniej chyba, o copywriterach zesłanych z niebios. ? Cudowne, naprawdę.
Natomiast tendencja jest faktycznie do kitu. Niski poziom świadomości, ot co. Krytykować łatwo i zniechęcić łatwo. Ale pokazać, jak coś dobrze zrobić, zachęcić i nauczyć, to już wyższa szkoła jazdy, prawda?
Bardzo się cieszę, że o tym napisałaś. I wiesz, notka jest naprawdę dobra, bo jak coś czytam i potem mam ochotę pisać, to naprawdę wien, że przeczytałam mega wartościowy tekst. I w tym przypadku właśnie tak jest.
Dziękuję za inspirację i pozdrawiam!
Dziękuję! <3
Agrrrr, bardzo denerwuje mnie takie podejście. Kogoś “lepiej wiedzącego”. Jest krzywdzące.
Na swoim przykładzie – często mnie nachodza myśli, że mój blog jest niewystarczający, ja jestem niewystarczająca, że nikt mnie nie czyta itp. Ale robię to, bo lubię, bo mnie odstresowuje. I oglądam sobie kiedyś stories na jednym z kont, które obserwuję. Q&A. I tam jakieś pytanie padło, co robić właśnie jak nie idzie, jak nie ma chęci, no jest pod górkę. Odpowiedź strasznie mnie zdenerwowała – “cóż jak ci nie idzie, to może znak, że nie powinnaś tego robić, w końcu NIE WSZYSCY MUSZĄ BLOGOWAĆ”. Zamiast nie wiem, zachęcić? Powiedzieć, że to mija. Albo że jest tylko gorzej. Takie coś. Od kogoś komu wyszło i od razu stał się wielkim panem do wydawania ocen?? serio?
Ludzie są niestety beznadziejni. Jakby wkładali siłę którą kierują w takie “pomaganie” w robienie innych rzeczy, świat byłby zupełnie innym miejscem :)
Subtelne wykańczanie konkurencji chyba. :D
Moim zdaniem w blogosferze jest teraz straszna napinka na bycie “profesjonalistą” (wiem, bo sama kiedyś mocno do tego dążyłam). Tymczasem dla wielu osób to jest po prostu frajda, sposób na znalezienie ciekawych ludzi, podzielenie się swoją pasją. I to jest okej.
Jako ciekawostka – robię rzeczy w dwóch językach, po polsku i po portugalsku. W kraju korka nie zdarzyło mi się chłodne przyjęcie przez internautów właściwie z niczym – zawsze jest zachwyt, docenianie: “Tobie się chciało!”, u nas bywa wręcz odwrotnie. Żeby tak jednak nie słodzić – z Polakami znacznie łatwiej wejść jednak w relacje biznesowe i potrzeba tutaj znacznie mniej słodzenia niż w konserwatywnej, zamkniętej Portugalii. ;-)
Dziękuję za Twój komentarz, bardzo ciekawią mnie takie zestawienia. :) Kiedyś napisałam na Twitterze “ludzie oszczędzają te lajki, jakby był jakiś limit”. I właśnie odezwał się ktoś, że bodajże Anglicy lub Amerykanie(?) mnóstwo rzeczy lajkują, share’ują itd, żeby pomóc twórcom się rozwijać. A w Polsce? No cóż, raczej jednak wierzą w te limity. ;)
Poszedłbym tu też chęć prywatności, piętno, które odcisnął na nas komunizm. :)
Do mnie jakoś nigdy zbyt mocno mądrości innych ludzi nie trafiały, chyba, że mówimy o kimś kto się faktycznie na tym, o czym mówi się zna. Mądrego to zawsze miło posłuchać, tylko z reguły takie osoby nie mają parcia na umoralnianie innych, robią swoje.
Za to mam i miałam problem z dążeniem do doskonałości we wszystkim tym, czego próbuję się uczyć. Sama dla siebie byłam takim krytykiem niekoniecznie pouczającym, ale za to deprymującym.
Jesteśmy ludźmi i nigdy nie będziemy doskonali i powinno nam z tym być dobrze :) Mi już jest :)
Twój artykuł w piękny sposób pokazuje największy problem tego świata- myślenie zero-językowe. Wszystko albo nic. Inaczej nie przejdzie.
To wymaga dojrzałości. Ciężko przyznać przed sobą, że coś nie idzie po naszej myśli.
Prawda w 100%. Ja postanowiłam ostatnio zacząć ćwiczyć, mogłabym chodzić na siłownie ale jak wiemy,teraz nie da rady. Wzięłam jakiś trening “dla początkujących” ale okazało się, że po 10 minutach moje ciało nie było już w stanie podołać ćwiczeniom. I słyszę od razu, że skoro dziś było 10 to jutro będzie 12 minut itd. i powiedziała to osoba, która genetycznie jest chuda, i wcale nie ma wykształcenia trenera personalnego. Padało jeszcze dużo demotywujących argumentów, ale dziś był drugi trening,tym razem łatwiejszy i uczę się puszczać to mimo uszu :) A zakwasy jakie przyjemne ;) Pozdrawiam cieplutko
Z czasem na pewno będzie Ci łatwiej, mocno trzymam za Ciebie kciuki! :)