You are currently viewing Jak znaleźć czas na pisanie? 17 prostych wskazówek.

Jak znaleźć czas na pisanie? 17 prostych wskazówek.

Bardzo łatwo uznać, że studia, praca i codzienne obowiązki są ważniejsze niż twórczość. I sprawić, że pisana przez Ciebie książka nigdy nie opuści szuflady. Twoim obowiązkiem, jako twórcy, jest nie dopuścić do tego. Chodź, powiem Ci, jak znaleźć czas na pisanie.

Przez pewien czas łączyłam studia dzienne ze szkołą weekendową, na dodatek w mieście oddalonym od mojego miejsca zamieszkania o 40 km. To oznaczało codzienne dojazdy na uczelnię lub do szkoły — godzina z hakiem w jedną stronę. Ludzie łapali się za głowy — jak okropnie muszę się męczyć, skoro tracę tyle czasu na podróże pociągiem!

A ja lubiłam te dojazdy. W czasie drogi albo czytałam, albo włączałam muzykę i wymyślałam kolejne sceny mojej powieści (a teraz możesz ją kupić tutaj!), wyjaśniałam sobie nieścisłości fabularne i wpadałam na pomysły dialogów. Codzienna chwila tylko dla mnie była zbawienna. Tymczasem wtedy, gdy wymyślałam powieść lub podpatrywałam warsztat innych pisarzy, inni pasażerowie spali, grali na telefonach lub przeglądali fejsa. Wskazówka numer jeden — prawdopodobnie masz czas. Po prostu przeznaczasz go na coś innego.

Jak znaleźć czas na pisanie? Moje sposoby.

Jeśli szukasz odpowiedzi na to, jak w ciągu dnia wygospodarować czas na tworzenie swojej książki, zapewne uważasz, że to ważne. Dość ważne, by poświęcać temu wolne chwile w ciągu dnia. Ale czy mówisz innym o tym, że pisanie jest dla Ciebie istotne?

2. Nie mów, że „piszesz coś sobie”. Ty pracujesz. Wysyłaj jasny komunikat, że pracujesz (nad książką) i prosisz, aby w tej chwili Ci nie przeszkadzano. Tym sposobem znajomi i rodzina zrozumieją, że tworzenie powieści czy poradnika ma dla Ciebie wyższą rangę niż malowanie paznokci lub oglądanie Netflixa. Co ważne, Ty sam zaczniesz je tak traktować. Jak ważną czynność, a nie wstydliwe skrobanie opowiastek do szuflady.

3. Ustal plan ramowy. Bez tego moja powieść nie byłaby wydana do dzisiaj. W połowie historii utknęłam i nie wiedziałam, jak ruszyć. Pomógł dopiero plan wydarzeń: spisanie kilkunastu punktów na kartce A4. Gdy siadałam do pisania, miałam jasność: aha, dziś zajmuję się tym tematem. Nie myślałam o następnych rozdziałach i o tych, które już napisałam: mając mały odcinek tego, na czym muszę się skupić, działałam szybciej i pewniej. To z kolei przekłada się na satysfakcję i większą motywację, więc sukces jest podwójny. Więcej o planie powieści możesz przeczytać np. u Emilii z Fabryki Dygresji.

4. Myśl i wymyślaj w dziurach czasowych w ciągu dnia. Na początku napisałam, że wymyślałam różne sceny podczas podróży pociągiem. Z pewnością też masz w ciągu dnia takie momenty. Jazdę autem, oczekiwanie w kolejce. Być może trudno jest wtedy pisać, ale możesz myśleć o swojej książce. Co wydarzy się dalej? Co jeszcze chcesz przekazać? Jakie zdanie, jakie przesłanie chcesz w niej zawrzeć? Nie musisz siedzieć przed otwartym komputerem lub zeszytem, by kreować swoją historię. Ona zaczyna się w głowie, a tę masz zawsze przy sobie. :)

5. Przestań zajmować się duperelami, które są nieistotne. I nie chodzi mi o przeglądanie Instagrama czy inne przyjemności. Ascetyczny tryb życia to nie jest droga do napisania książki. Mam na myśli tematy, które aspirujący autorzy uznają za ważne, a wcale ważne nie są. I tak, kiedy mają chwilę na pisanie, zaczynają szukać tematów zastępczych, w stylu: jaki program jest najlepszy do pisania. Fajnie, że chcesz jak najwięcej wiedzieć o pisaniu, bo to oznacza, że myślisz o nim poważnie. Ale zajmuj się takimi rzeczami po pracy — znaczy, po pisaniu.

6. Wątpliwościami też. Jeśli je masz, na czas pisania odkładaj je na bok i zaklejaj usta wewnętrznemu krytykowi. Przecież nikt nie każe Ci drukować od razu tego, co napiszesz. Najwyżej skasujesz.

7. Pomaga Ci muzyka? To włącz muzykę. Ja zazwyczaj piszę w ciszy, ale epicka muzyka z gier, power metal czy folk metal pomagają mi się nastroić i wczuć w klimat, kiedy nie mogę się „rozpisać” lub chcę pobudzić emocje, by lepiej opisać konkretną scenę. Spróbuj.

8. Nie. Przestawaj. Czytać. W jednej z grup pisarskich, do których należę, ktoś stworzył wyzwanie: czytaj mniej, pisz więcej czy coś w tym stylu. Uważam, że to trochę nieszczęśliwy wybór. Obserwowanie warsztatu, słownictwa i zabiegów stosowanych przez innych twórców jest cenną lekcją, a świadome rezygnowanie z niej to zwyczajny strzał w kolano. Zmieniłabym nazwę tego wyzwania na: czytaj mądrzej. Sięgaj po lektury, które mogą Ci się przydać (np. opracowania naukowe lub literackie arcydzieła).

9. Szukaj najlepszego sposobu na pisanie. Ja np. przez pewien czas pisałam na starej maszynie do pisania. Myślałam, że dzięki temu moje oczy odpoczną od komputera, no i pisanie nabierze takiego hipsterskiego splendoru, że Nobel gwarantowany. Taa… hałas klawiszy do dzisiaj brzęczy mi w uszach, a godzinka pisania na maszynie wywoływała niezły ból głowy. Teraz najlepiej pisze mi się w Dokumentach Google. Może dla Ciebie lepsze będzie pisanie ręczne albo nagrywanie się na dyktafon? (Warto wiedzieć: Dokumenty Google mają opcję pisania głosowego).

10. Zadbaj, by mieć pod ręką to, czego potrzebujesz. U mnie jest to kubek wody lub herbaty i coś ciepłego — koc lub sweter. Wiem, że łatwo wpaść w pułapkę odrywania się od pracy, bo za zimno, za ciepło, bo ZBYT UMIARKOWANIE. Wytrąć sobie ten argument z ręki.

11. Spotykaj się lub chociaż kontaktuj przez internet z osobami, które piszą. To motywuje, rozwija, pozytywnie nastraja. W podziękowaniach na końcu mojej powieści wymieniam grupę literacką, Strzygę, do której należałam w czasie studiów. Choć udało nam się spotkać raptem kilka razy, te spotkania były nieocenione. Dawały mi ogromnego kopa do pisania, pozwalały skonfrontować swoje poglądy i uzyskać porady. Nie rezygnuj z pomocy i motywacji, które możesz uzyskać.

12. Technika Pomodoro. Pomaga mi na przykład podczas pisania tego tekstu. Polega na tym, że włączasz minutnik ustawiony na 25 minut i w tym czasie skupiasz się tylko na pisaniu. Następnie masz 5 minut przerwy. Mój minutnik dodatkowo wydaje odgłosy lasu i przyzwyczaiłam się, że ten dźwięk oznacza pisanie. Szybkie i intensywne.

Innym pomagają, mnie nie — kilka bonusowych wskazówek

13. Ustalenie deadline’u. Konkretna data potrafi motywować, ale ja nie próbowałam ustalić deadline’u tak dużego projektu, jak napisanie powieści. Mam wrażenie, że w grę wchodzi za dużo zmiennych, choć kusi mnie, by spróbować.

14. Wyłączanie internetu na czas pisania. Jeśli nie możesz się opanować przed sprawdzaniem, co się dzieje w sieci, warto przetestować to rozwiązanie, choć dla mnie jest ono upierdliwe. Czasem włączam muzykę, innym razem sprawdzam synonim jakiegoś słowa. U mnie jedynym ograniczeniem jest wyłączony dźwięk i internet w telefonie.

15. Wstawanie wcześniej, by popisać. Wiem, że niektórzy wstają pół godziny lub godzinę wcześniej, by mieć czas na pisanie, zanim dorwie ich proza życia — praca i inne codzienne obowiązki. Ja mam problem, by w ogóle wstać, więc to rozwiązanie na razie pozostaje w sferze marzeń, chociaż wiem, że rano pisze się super, bo parę razy (pewnie przez błąd w matrixie) mi się zdarzyło. Także, jeśli jesteś w stanie — polecam.

16. Pisanie ręczne. Podobno ma wiele zalet i aktywuje mózg inaczej niż pisanie na klawiaturze. Parokrotnie próbowałam, ale dla mnie to zbyt powolny proces i wybijało mnie to z rytmu. Kiedy wkręcam się w opowieść, słowa płyną naprawdę szybko i wolę ich nie blokować.

17. Ustalenie minimalnej liczby znaków do napisania każdego dnia. Dolny limit brzmi super, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę efekt skali: jeśli będziesz pisać zaledwie dwie strony dziennie, to za niecały rok możesz mieć gotową książkę. To z pewnością motywuje i zapobiega powstawaniu przerw w tworzeniu, które potrafią przeciągać się w nieskończoność.

*

Uff, wyszło tego całkiem sporo! Jestem ciekawa, które punkty szczególnie Ci się przydadzą, a których nawet nie planujesz sprawdzać? A może interesują Cię jakieś inne kwestie związane z pisaniem, o których chętnie tutaj przeczytasz? Koniecznie napisz o tym w komentarzu!

Psst! Pamiętasz punkt, żeby znajdować czas także na czytanie? Zamów powieść fantasy Czarna, czarna toń na chwile wytchnienia po pisaniu. :)

 

Jeśli podoba Ci się to, co robię, postaw mi wirtualną kawę! Dzięki takiemu wsparciu mogę więcej czasu poświęcać blogowi, pisaniu i moim pszczołom. ♥  Postaw mi kawę na buycoffee.to

czarna czarna ton baner

Ten post ma 19 komentarzy

  1. Pola

    Bardzo cenne wskazówki podałaś Partyzantko! Chociaż mnie daleko do literackiego pisania, to jednak coś tam piszę, i jakby pomyśleć, okazuje się, że niemało. Lubię pisać, stąd redagowanie bloga. Może nie tyle pisać, co dzielić się swoją myślą. Spontanicznie i szczerze. Zresztą, to łatwo odczytać z treści, które publikuję. Jednak jest coś, co leży bardzo głęboko w sferze moich marzeń ( ściętej głowy raczej) to publikowanie gdzieś moich lirycznych myśli. Chociażby na jakimś portalu internetowym… Takim, gdzie inni autorzy piszą profesjonalne komentarze. Po to, aby otrzymać informację zwrotną. Czasem przeglądam jakieś, ale nie wiem, co wybrać…
    Gratuluję Ci wydanej powieści!

    1. Partyzantka

      Dziękuję! <3 Myślę, że wskazówki co do pisania będą przydatne zarówno dla osób, które chcą napisać książkę, jak i dla blogerów czy copywriterów. :) Powiem Ci, że najgorzej zacząć. Zamiast się wahać, po prostu wybierz któryś portal - może np. wylosuj? I zacznij. To naprawdę dodaje skrzydeł, pewności siebie i pozwala działać dalej.

      1. Błękitny Płomień

        Ja akurat należę do tej grupy – nielicznej czy licznej – która planów tekstu nie robi. Zrobienie planu mnie blokuje, a przekonała się o tym obecnie, kiedy próbuję wyremontować tekst sprzed mniej więcej 31 lat i wiem co tam ma być, mam zarys w postaci starej wersji i odrzuca mnie od zrobienie tego. Dopóki pierwszą połowę pisalam bez jakiegoś sugerowania się wcześniejszym tekstem, bo dużo tam zmieniałam, tak teraz, kiedy chcę wykorzystać pewne elementy, które już powstały i próbuję to w postaci planu jakoś zapisać, to masakra jest jakaś. Jestem w stanie napisać tekst na dwadzieścia parę, czy w innym przypadku czterdzieści parę arkuszy wydawniczych, ale pod warunkiem, że muszę realizować jakichś uprzednio wypisanych punktów. To jest jedyna blokada, jaką mam. Dlatego ten tekst, który remontuję, to chyba jednak będę poisała normalnie, ignorując to co było w pierwotnej wersji :)

  2. Rafał

    Powieści nie stworzę, ale do moich zwykłych tekstów bardzo pasuje punkt czwarty. A że mam sklerozę, to Evernote w telefonie zawsze mnie ratuje. Zresztą robię w nim wszystko. Od siebie polecam pisać bez przerw, ignorować przecinki, błędy, literówki itp., lecieć z myślą. Poprawiać można później. Sam nadal nie mogę się oprzeć czerwonemu podkreśleniu i tracę czas, próbując sobie przypomnieć to genialne kolejne zdanie.

    1. Partyzantka

      Słyszałam o tej metodzie, żeby nie przerywać, by poprawiać – że poprawi się później. Raczej nie umiem tego stosować, świadomość, że tam został błąd, wybija mnie z rytmu. Tekst musi wyglądać estetycznie. :D

      1. Tomek

        dobre flow jest najważniejsze. Gorzej, gdy podczas poprawek okaże się, że jednak większość tez uważasz za bzdury. :D

        1. Partyzantka

          Mnie się parę razy zdarzyło, że cały tekst poszedł do kosza – to faktycznie jest najgorsze. ;)

  3. Przede wszystkim zadbać o to, by nie stracić weny twórczej, a czas sam się znajdzie. U każdego będzie miał on inną liczbę na tarczy zegara, np. u mnie przeważnie była to szósta rano (wolałam wstać wcześniej, np. przed pracą), albo jakikolwiek czas spontanicznie przypadający na bieg dnia, kiedy jest cisza i domowników już lub jeszcze nie ma.

    1. Partyzantka

      Albo rozumieją, że nie należy przeszkadzać. :) Podziwiam pisanie o poranku i mocno wierzę, że pewnego dnia też będę tak robić! Jestem z tych, co lubiliby poranki… gdyby zaczynały się trochę później. ;)

      1. Krystian

        Z pisaniem o poranku, to chyba nie jest tak, żeby pisać o piątej rano, a zaraz po wstaniu z łóżka :)
        Czy to szósta, czy dziesiąta każdy ma swój ranek, kiedy aktywności mózgu jest największa :)

        1. Partyzantka

          To prawda, ale z drugiej strony wiem z doświadczenia, że pisanie np. o 9, kiedy spało się za długo, też nie jest dobre. :D Trzeba znaleźć swój idealny moment. Parę razy zdarzyło mi się wstać np. o piątej rano i wtedy pisze się lub pracuje rewelacyjnie, ale to pojedyncze przypadki.

  4. Marta

    Świetne rady! Ja piszę wieczorem, kiedy wszyscy już pójdą spać i mam grobową ciszę obok siebie ;)
    Ważna jest też systematyczność, bo wystarczy jeden dzień przerwy i nagle okazuje się, że przez tydzień nie powstał ani jeden nowy wers :)

  5. Viola B.

    Jejku! Masz zupełną rację! Otworzyłaś mi oczy :-)
    Jak wiele możemy zmienić w naszym postrzeganiu tego, co robimy i w opinii innych choćby stwierdzeniem “Pracuję nad tekstem” zamiast “Piszę sobie”.
    Proste, a potrafi zdziałać cuda!

    1. Partyzantka

      Dokładnie, słowa, których używamy, są niesamowicie ważne. :)

  6. Krystian

    Bardzo cenne uwagi, sam dochodziłem bardzo długo do podobnych wniosków ;) Punkt drugi jest chyba najważniejszy. Jeżeli zepchnie się pisanie do roli fanaberi, to stanie się fanarebią. Chcesz wydać? Musisz myśleć o tym poważnie, jednocześnie pozwalając sobie na potknięcia. Nikt nie rodzi się mistrzem słowa.
    Zapytam Cię o punkt jedenasty. Jak otoczyć się ludźmi, którzy piszą? :D
    W prawdziwym życiu, nie zawsze jest to możliwe. Zależy gdzie mieszkamy. Internet to oczywiście co innego, ale gdzie zaglądać, z kim się kontaktować? Jakieś propozycje?

    1. Partyzantka

      Pewnie! Warto śledzić blogi książkowe, pisarzy lub osoby prowadzące blogi czy kanały o pisaniu (polecam np. Fabrykę Dygresji, Krzysztofa Piersę). I nie śledzić tylko jako anonimowy widz, ale wchodzić w interakcję, komentować, udostępniać, zostawiać lajki. To ważne. Świetne są też grupy na facebooku, np. Kobiety piszą, Jak wydać książkę, Pisarskie olśnienia. A jeśli ktoś ma zapał i zacięcie, można założyć grupę literacką w swojej okolicy – dla mnie to było najcenniejsze doświadczenie. Okazuje się, że wiele osób wokół nas pisze, a często wcale się tym nie chwalą.

  7. AmeKaczka

    Fajny wpis i pomocny, choć niestety, ciężko mi się do tych rad zastosować. Mam właśnie tak, że utknęłam trochę, ale jakoś bronię się przed napisaniem planu, bo cały czas się łudzę, że wena przyjdzie i wszystko mi się w tej powieści ułoży. Choć może to płonne nadzieje :) W każdym razie, na pewno masz rację a Twoje porady są cenne i w większości się z nimi zgadzam, gdybym tylko miała dość samozaparacia, by się do nich stosować D:

    1. Partyzantka

      Doskonale to rozumiem, dyscyplina to zmora wielu osób, które piszą. Warto w miarę możliwości wyznaczyć sobie np. codzienne minimum znaków/słów do napisania lub czas, który spędzasz przed otwartym edytorem tekstu, nawet jeśli miałabyś tylko siedzieć i gapić się na migający kursor. Zazwyczaj jednak coś tam się dopisze. :)

Dodaj komentarz