You are currently viewing Jak stworzyć wpis, który nie chce powstać?

Jak stworzyć wpis, który nie chce powstać?

Masz czasem syndrom migającego kursora? Siedzisz przed pustą kartką i wiesz, że powinieneś coś napisać, ale nagle nie potrafisz?

To paskudny stan i jestem pewna, że znasz go równie dobrze jak ja. Możesz pisać świetnie i czuć się pewnie, kiedy tworzysz, ale przychodzą takie dni, że zanim zasiądziesz do klawiatury masz ochotę spytać „ok, to jakie w tym języku polskim w ogóle mamy słowa? Mógłbyś przy okazji być tak miły i powiedzieć mi, czemu żadne z nich nie pasuje do innego, kiedy chcę je postawić obok siebie?”

Parę dni temu właśnie tak się czułam. Żebyście nie musieli przeżywać tego samego, mam coś dla Was. W 5 punktach spisałam wszystko, co… zrobiłam źle.

1. Rozpoczęcie kilkunastu tekstów skutkuje tym, że nie mogę dokończyć żadnego. Ani jeden temat nie wydaje mi się na tyle dobry, by go dokończyć. A ja zastanawiam się, czy to naprawdę kiepski pomysł, czy tylko chwilowo mi się tak wydaje. Już kilka odrzuconych tematów wygląda kiepsko i zniechęcająco. Osiągnięcie liczby kilkunastu, nad którymi dumam nie zmienia tego położenia.

2. Napiszę to teraz, od razu, bo tak. Efekt? Miotam się między kilkunastoma różnymi dokumentami w Wordzie, dopisuję coś, chociaż częściej używam backspace’a. Przeglądam Facebooka i Kwejka i znów wracam do pisania, nie wstaję nawet po herbatę. Zapętlam się coraz bardziej, aż kończy mi się czas i jestem zła. No przecież próbowałam!

3. Notatki z moimi pomysłami to jedyne słuszne źródło, z którego muszę teraz skorzystać. Mam wypisane kilkadziesiąt tematów, które mogłabym poruszyć i żaden mi nie odpowiadał. Zastanawiałam się, jak to możliwe? Przecież zapisując je byłam pewna, że będą udane i chcę, żeby były użyteczne właśnie teraz!

4. MUSZĘ to napisać. Właśnie w taki sposób myślałam o Tekście, Który Nie Chciał Powstać. W pewnym momencie zaczęłam nawet tworzyć wpis o takim tytule. Myślenie, że coś jest obowiązkiem do odbębnienia to zawsze złe wyjście. Dla mnie najgorsze z możliwych, bo wtedy zazwyczaj nie robię nic.

5. Nie przerwę tego zaklętego kręgu, bo ma mi się udać i kropka. Perfekcjonizm bywa zgubny, upór również. Tkwienie w zapętlonym cyklu niepowodzeń to strata czasu. W moim przypadku trwało to parę godzin, podczas których starałam się udowodnić sobie, że potrafię.

Kiedy wypisałam te punkty, jeszcze wyraźniej dostrzegłam absurd całej sytuacji. Nie było opcji, żeby jakikolwiek tekst mi się udał! A przecież wystarczyło zostawić laptopa i wyjść na spacer z Joy albo poczytać. Może przypomniałaby mi się jakaś warta opisania sytuacja? Albo po prostu odpoczęłabym i nabrała ochoty na napisanie czegoś?

Teraz już wiem, że właśnie tak będę robić i nie pozwolę sobie znów wpaść w krąg niepowodzeń czy innego twórczego rozklekotania. Zdecydowanie mi się nie spodobało. To zabawne, że czasem nieświadomie sami sobie związujemy ręce, a później jesteśmy zaskoczeni, że coś nam przeszkadza w działaniu.

Mam nadzieję, że dzięki tej liście unikniecie podobnych atrakcji. Naprawdę potrafią zirytować, albo nawet zepsuć dzień. A byłoby go szkoda, prawda?

 

Pssst! Przeczytaj jeszcze: Wena? Nie kojarzę.


Chcesz być na bieżąco? Super!
Wystarczy, że polubisz facebooka Partyzantki!

czarna czarna ton baner

Ten post ma 12 komentarzy

  1. Tirindeth

    Wiesz, w sumie to ja mam często tak, że nie mogę napisać tekstu, nad którym długo myślę, albo odkładam na później. Często tak mam z recenzjami – jak nie napiszę czegoś od razu, to potem ciężko mi się za to zabrać. czasem więc myśl, że trzeba napisać coś TERAZ jest najlepszym motywatorem :D

  2. Skojarzył mi się fragment wywiadu z Hrabalem, który bardzo lubię:
    “- Co pan robi, kiedy nie idzie panu pisanie?
    – Nie widziała pani bardziej beztroskiego człowieka ode mnie. Jeśli mnie to nie dręczy, czym się tu przejmować? Natychmiast z tego korzystam i wychodzę powłóczyć się po mieście, czuję się, jakby małżonka była daleko ode mnie na urlopie. W niepisaniu należę do kategorii pisarzy pierwszej klasy. Myślę sobie nawet, że pisanie jest namiastką prawdziwego życia. Gdybym miał wybierać, wolałbym się prawdopodobnie włóczyć niż pisać. I wtedy nawet jestem towarzyski! Jak opuści mnie muza, jestem cały czas szczęśliwy, tyle że nazajutrz mam kaca, ale taki kac to jest spowiadanie samego siebie, słuchanie wnętrzności, jak się regenerują, taki kac to nawet kontrplan powiązany jednocześnie z głęboką krytyką samego siebie. To wszystko jest mi dane, kiedy nie piszę. (…) Właściwie teraz widzę, że naprawdę czuję się najlepiej, kiedy pisanie mi nie idzie…”

  3. Sisters92

    Nie ma co pisać na siłę i się zmuszać, bo i tak nic z tego nie wyjdzie. Lepiej odpocząć i zająć się czymś innym, a gdy najdzie nas ochota wrócić do pisania.

  4. KaiTe

    Ojj często mam tak, że siadam do jakieś notatki.. Męczę pół godziny, godzinę i na koniec prawie wszystko kasuję, bo wydaje się takie… nijakie :)

  5. Delvardian

    Ja mam czasami coś innego, ale kategoria ta sama. Otóż siadam sobie przed otwartym dokumentem/bloggerem i piszę. Pisze mi się wspaniale, słowa spływają, mam “flow”… Po czym zapisuję akapit, zakańczam go, czytam… I nie wiem jak mogło mi się TO tworzyć tak dobrze skoro ten tekst jest TAK beznadziejny (w mojej opinii). I ctrl+a, a potem backspace :) I pisanie na nowo albo migający kursor :)
    Czasami – mi – lepiej jest odłożyć coś na inny dzień (co jest moim błędnym kołem, bo przez to właśnie brakuje mi konsekwencji i noti wychodzą nieregularnie). Mam wrażenie, że przyzwyczaiłam sama siebie i innych do stylu luźnego, ironicznego i zabawnego. A czasami wypowiadanie się w takim naturalnym dla mnie tonie po prostu mi nie idzie :D Natomiast bycie “zabawnym na siłę” kończy się paskudnie, sztucznie, źle :)

    1. Czasem mam wrażenie, że umieszczenie backspace’a na klawiaturze to był podstęp. :D Zgodzę się z Tobą, że trudno zmienić styl, do którego przywykliśmy.

      “Rzeźnia nr 5”:
      “Jesteśmy tym, co udajemy. Dlatego musimy być ostrożni z tym, co chcemy udawać.”

  6. Każdy kto cokolwiek pisze, nie ważne, miesiąc, pół roku, trzy lata ma ten problem. Czyta książkę i ma głowę pełną pomysłów, siada do recenzji i nie wie jak to połączyć, ubrać w sensowne słowa. Najlepiej się przejść, posłuchać muzyki, coś potrenować, ale myśleć o tym jak najmniej. I na pewno nie nalezy pisać na siłę. Jeśli post się nie pojawi dziś, to świat się nie zawali:)

  7. Edyta Portjanko

    Maleńka… Jesteś Wielka :**

  8. Sławomira

    Podoba mi się nowa nawigacja, tak przeglądając kategorię ,,Bloguję” tu dotarłam, a inaczej taki fajny tekst by do mnie nie trafił.

Dodaj komentarz