You are currently viewing Kochanie, jestem 300 kilometrów stąd

Kochanie, jestem 300 kilometrów stąd

Związek na odległość nie ma w sobie nic z romantycznych powitań na dworcu i uroczego odliczania dni do spotkania. Tęsknota też smakuje jakoś inaczej, gdy robi za chleb powszedni. Czy tak się w ogóle da funkcjonować?

Na początku czujecie się trochę jak superbohaterowie. Hej, macie przecież siebie, więc możecie wszystko! Od niechcenia zbywacie nieprzychylne komentarze, a odległość nie wydaje się taka duża –w końcu kilkaset kilometrów to nie drugi koniec świata. Każde spotkanie to małe święto. Potwierdzenie tego, że związki na odległość nie są takie złe, bo świetnie sobie radzicie, funkcjonując kilkaset kilometrów od siebie.

Po paru miesiącach czeka Was twarde lądowanie.

Gdy ktoś zaczyna znaczyć dla Ciebie coraz więcej, w związku na odległość wygrywasz i przegrywasz równocześnie. Wygrywasz – bo masz tę drugą osobę, główną nagrodę na loterii, na którą otrzymałeś zwycięski los. Przegrywasz, bo musisz przygotować się na to, że będzie bolało. Najczęściej będziesz o tym myśleć mimochodem, podczas małych, codziennych czynności. Gdy spadnie pierwszy śnieg i nie możesz po prostu wyciągnąć drugiej osoby na spacer. Kiedy po raz kolejny rezygnujecie z kina, żeby spędzić ze sobą ostatnie popołudnie, po prostu gadając i ciesząc się tym, że widzicie się w HD pierwszy raz od miesiąca. Gdy zwykłe wspólne śniadanie jest dla Was ważniejsze niż impreza.

Gdy próbujesz się rozkleić, gdy po drugiej stronie słuchawki słyszysz, że Twój facet obudził się w nocy i nie mógł sobie przypomnieć, dlaczego nie śpisz obok.

Związek na odległość to relacja budowana na słowach

które okazują się zaskakująco mocnym fundamentem. Rozmowę i rozwiązywanie problemów poprzez komunikację rozwinęliśmy do perfekcji. Poznałam niezliczoną liczbę historii na jego temat, a sama opowiedziałam drugie tyle.

Nie ma miejsca na ciche dni, gdy przebywa się kilkaset kilometrów od siebie.

Związek na odległość to szkoła ścisłej współpracy. Kłopoty rozwiązujemy od ręki. Tak jest fajniej, bo więcej czasu zostaje na rozmowy i żarty. Gadanie okazuje się niezwykle cenne, gdy jedyną alternatywą wspólnego spędzania czasu są gry online.

Z czasem dociera do Ciebie, że skoro wstajesz o piątej nad ranem w weekend, żeby do południa tłuc się zatłoczonym pociągiem, to, cholera, coś musi być na rzeczy. Gdy do torby pakujesz kilka książek (szukać perełek na drogę można np. tutaj), żeby czas w podróży szybciej płynął. Gdy pociąg ma dwie godziny spóźnienia, a Ty ściskasz w dłoni bilet i myślisz tylko o spotkaniu, i nie możesz się nie uśmiechnąć.

Gdyby to nie był ktoś wyjątkowy, wsiadłabym w którykolwiek pociąg powrotny. Ale czekam. Więc myślę, że warto.

Przecież nie jest tak źle. Mamy Skypa. Mamy smsy. Mamy siebie.

czarna czarna ton baner

Dodaj komentarz