Jak ja uwielbiam te wszystkie pesudoindywidualistki, które tak chętnie psioczą na dziewczyny. Według mnie to trochę sranie do własnego gniazda, no ale ja się nie znam.
Klaudyna na swoim fanpagu (Kreatywa) napisała o blogerkach, które – jedna drugą – podkopują u wydawnictw. Skarżą, piszą donosy i Odyn z Perunem wiedzą, co tam jeszcze wyczyniają. O tym, że upokarzają się za darmową książkę nie będę pisać, bo już pisałam. Bardziej zastanowiły mnie komentarze pod postem, klasyka gatunku: jakieś Anie i Franie stwierdziły, że one wolą trzymać się z facetami. Bo kobiety są w większości dwulicowe. Inne dziewczyny (sic!) ochoczo przytaknęły temu stanowisku Wiadomo – większość to nie one.
Dlaczego dziewczyny to sobie robią?
Nie czytam i nie słyszę takich tekstów po raz pierwszy. To dość powszechny osąd dziewczyn o innych dziewczynach. Zastanawia mnie tylko, dlaczego tak chętnie przedstawiają swoją płeć w złym świetle i dyskredytują wszystkie inne dziewczyny (nigdy siebie, ofc) w oczach innych. Jakby nie wiedziały, że jeśli nic dobrego nie mówią o innych, to prawdopodobnie nie mają nic dobrego do powiedzenia o sobie.
Nie znoszę hipokryzji. Nie wierzę, że osoby piszące o tym, jak bardzo przeszkadza im dwulicowość, same nie są miłe dla dziewczyn w swoim otoczeniu. Pewnie nawet z niektórymi się przyjaźnią. A potem bez oporów mianują je tym uroczym przymiotnikiem w internecie. Nic dziwnego, że potem uważają, że inne dziewczyny są dwulicowe – patrząc w lustro, widzą tylko taki egzemplarz.
Ja znam świetne dziewczyny.
Znam też facetów, którym nie zaufałabym nawet w kwestii podania godziny. I wiecie co? Może mam zbyt nowoczesne poglądy, ale ich cechy charakteru nie zależą od ich płci. Szalone, prawda?
Dobrze dogaduję się i z dziewczynami, i z facetami. Nie segreguję ich pod względem płci i to przykre, że właśnie dziewczyny same się podkopują, krytykują, poniżają i obgadują. Tak chętnie opowiadają jakie to inne dziewczyny są złe, jakby naprawdę reszta żeńskiej populacji była czarownicami i diabłami wcielonymi.
„– Niestety, większość dziewczyn jest dwulicowa.
– To prawda. :(”
Dlatego trzeba trzymać się z facetami, wiadomo. I podkreślać na każdym kroku, jaką się jest – he, he – chłopczycą i że już w dzieciństwie zamiast bawić się lalkami, wspinało się na drzewa. Rzeczywiście, jesteście prawdziwym ewenementem w XXI wieku, ja i reszta ubranych w długie suknie i gorsety dziewcząt szczerze Wam zazdrości.
A tak naprawdę to nie. Dla mnie taki tekst ze strony dziewczyny pierwszy sygnał, że się nie dogadamy i nawet nie będę próbować.
Znam masę dziewczyn. Od szewców i architektek po kosmetyczki czy pielęgniarki. Od tych, co łażą po drzewach i jeżdżą konno, po te, które lubią nowe ciuchy i makijaż. Są super babeczkami. Każda z nich, obudzona w środku nocy, poświęciłaby mi chwilę na rozmowę lub pomoc, gdybym tego potrzebowała. Z każdą świetnie mi się gada. Każda jest inna – i każda wartościowa. I nie, nie obawiam się, że za moimi plecami będą pisać świństwa o tym, jakie inne dziewczyny (w tym ja) są dwulicowe, bezwartościowe i jaki to beznadziejny materiał na przyjaciółkę.
Oczywiście, że czasem można się na kimś zawieść, jesteśmy tylko ludźmi. Jasne, że nie da się przyjaźnić ze wszystkimi. Ale teksty typu „hehe, za dużo tu bab, żeby się dało dogadać” z ust dziewczyny są… słabe. Po prostu.