Wezmę cię za rękę i poprowadzę przez świat, który przestał istnieć.
Właściwie nie miałam pisać o tej książce. Nie miałam pisać, bo to jedna z tych powieści, którą przeżywa się w samotności. Jedna z książek, do których nie potrafię podejść sceptycznie. Przyjmuję bezkrytycznie wszystko, co się w nich wydarzyło, chociaż łamie mi serce na tysiąc kawałków. A równocześnie trafia wprost do tego złamanego serca, do wrażliwości, pomijając zupełnie zdrowy rozsądek, który wyznaczyłby jakąś granicę – hej, to tylko powieść, nie przejmuj się tak. I nie płacz. droga Cormac Mccarthy
Świat się skończył i właściwie nie wiadomo, co się stało.
Wiemy tylko o wszechobecnym pyle i pustce. I przez ten świat idą ojciec z synem, pchając wózek ze swoim dobytkiem. Czasem rozmawiają. A czasem milczą, bo to, co widzą, nie daje się ubrać w jakiekolwiek słowa, które chcieliby wypowiedzieć.
„Czas dany na kredyt i świat na kredyt, i oczy na kredyt, by go nimi opłakiwać.”
Chociaż mam do przeczytania z miliard innych książek, a ebooka kupiłam, by przeczytać na świętego Nigdy, Droga tak mnie wołała, że w końcu uległam i wcisnęłam ją gdzieś między lektury. I pochłonęłam jednym tchem, raptem w parę wieczorów, ale Wam pewnie zajmie maksymalnie dwa, bo jest króciutka.
To książka na miarę naszych czasów – oszczędna w słowa, i jeszcze bardziej oszczędna w optymizm, z drogą prowadzącą donikąd. Nie jest przyjemna. Jest ponura, przygnębiająca i brudna. Nie pada w niej ani jedno zdanie ponad te, które są niezbędne. Jakby autor lakonicznie chciał przekazać swoją myśl, nie katując nas wykreowanym światem dłużej niż to konieczne.
„A co zrobiłeś najodważniejszego w swoim życiu?
Wstałem dziś rano, odparł.”
Droga to coś, czego po prostu trzeba doświadczyć.
A potem usiąść i zastanawiać się, dlaczego 50 twarzy Greya jest wałkowane na wszystkie strony przez miłośników i hejterów, a o takich książkach jest dziwnie cicho. Droga nie jest napisana w trudny sposób, wcale nie. Czyta się ją lekko i bezproblemowo, bo autor operuje bardzo przystępnym językiem. Tylko świat, którego obraz otrzymujemy, jest – w najlepszym wypadku – przygnębiający, ale z całą pewnością warty refleksji.
Wrócę kiedyś do tej książki, żeby jeszcze raz potowarzyszyć chłopcu i jego ojcu w wędrówce. To jedna z książek, które trudno tak po prostu odstawić na półkę, między inne powieści, zupełnie bez emocji. I to jest coś, czego – jako czytelnik i jako twórca – szukam w literaturze.
„Ludzie zawsze myśleli o jutrze. Ja w to nie wierzyłem. Bo jutro nie myślało o nich. Nawet nie wiedziało, że są.”
***
Chcesz czytać więcej dobrych książek?
Sięgnij po Martina Edena Londona albo Ptaka dobrego Boga McBride’a.
Wiesz, że ta książka śmiga mi przed oczami raz na jakiś czas, al jeszcze nigdy nie poświęciłam nawet chwili na przeczytanie recenzji? Do dziś. I co? I zapisuję sobie tytuł, przeczytam na pewno.
Mnie też tak prześladowała! Trafiałam na nią co jakiś czas w sieci, a w końcu kupiłam ebooka.
Czytałam tę książkę na studiach, w oryginale… Coś pięknego, tym bardziej, że omawialiśmy ją na zajęciach, więc nikt nie został ze swoimi refleksjami sam, mógł się nimi podzielić, a wiadomo, w grupie też inaczej omawia się książki…
Czytałam zarówno książkę, jak i oglądałam jej ekranizację. Obie polecam. Świetna, niezapomniana historia.
Oglądałem film i wywołał dokładnie te same odczucia, które opisałaś w kontekście książki.
Ok, znowu namówiłaś. Chcę :)
Droga na szczęście jest króciutka, tym bardziej nie ma się co zastanawiać. :)