Projekt pasja to cykl, w ramach którego chcę przeprowadzić wywiady z osobami o stu różnych pasjach. Wokół jest mnóstwo możliwości. Wystarczy tylko umiejętność dostrzeżenia ich albo… stworzenia. Tak, jak Maciej tworzy biżuterię. Poczytajcie o złotnictwie.
W dobie sieciówek, sklepów z wyprodukowanymi hurtowo towarami od podłogi po sufit, są jeszcze pasjonaci, którzy idą własną ścieżką. Mają pomysł i tworzą – własnym umysłem, rękami i sercem. Jedną z takich osób jest Maciej Kudajczyk, który własnoręcznie tworzy biżuterię – w szczególności gotycką, okultystyczną i historyczną. Jego firma to Argenta Mistica. Dlaczego powstała i jak to jest tworzyć biżuterię? Przeczytajcie.
Jak zacząłeś? To było zamierzone działanie czy może zainteresowałeś się tworzeniem biżuterii pod wpływem jakiegoś impulsu?
Zaczęło się jak pracowałem w Anglii. Praca przy taśmie to mordęga dla kogoś z kreatywnym typem osobowości i strasznie mnie to męczyło psychicznie. Postanowiłem, że nie mogę tak żyć i trzeba coś z tym zrobić. Miałem dużo czasu na myślenie i spośród wielu rzeczy, jakimi mógłbym się zajmować, wybrałem ten. To było celowe działanie, gruntownie przemyślane, choć – bardzo ryzykowne.
Od dziecka uwielbiałem takie prace. Długie lata grałem w gry bitewne (te figurkowe), sam sklejałem i malowałem swoje modele. Doświadczenie z tego typu precyzyjnym zajęciem było jednym z powodów zdecydowania się na złotnictwo.
Wróciłem do Polski 4 lata temu i z uzbieranych pieniędzy opłaciłem krótki kurs. Po kursie, stwierdziłem… raz się żyje. :) Założyłem firmę, dostałem pożyczkę na jej otwarcie i dalej uczyłem się sam. Firmę prowadzę od 3 lat.
Pamiętasz swoje początki? Co sprawiało Ci trudność?
Wszystko, dosłownie. Wszystko było dla mnie nowe, od formalności, księgowości, przez obsługę klienta, social marketing, aż po, oczywiście, złotnictwo jako takie. Jednak sprawiało i nadal sprawia mi to ogromną satysfakcję. Chyba najgorsze były (i nadal są) sprawy organizacyjne, papierologia i przepisy.
Nie miałeś myśli – rzucam to całe złotnictwo?
Nigdy w życiu. :) Nic nigdy nie szło mi tak dobrze, tak stabilnie i nie dawało tyle satysfakcji. Choć czasem mam ochotę zrobić sobie dłuższą przerwę i zająć się czymś innym, to nigdy nie chciałem zrezygnować na stałe.
Jest mnóstwo powodów, dla których wytrwałem przy tym zajęciu. Realizowanie się jako artysta i niezależność są dla mnie ogromnie ważne. Teraz nie wyobrażam sobie pracować pod kimś.
Czy dobrze, gdy pasja staje się pracą zawodową?
To chyba indywidualna preferencja. Dla mnie dobrze, bo motywuje mnie to do pracy i ciągłego rozwijania się w niej. Komuś innemu może to szkodzić i nawet zniszczyć pasje, więc trzeba uważać z monetyzowaniem swojej pasji.
Jakie to uczucie – stworzyć rzecz, która ma dla kogoś szczególne znaczenie i towarzyszy mu przez lata? Myślisz o swoim zajęciu w taki sposób?
Myślę, dlatego staram się dostarczyć klientowi rzecz, która faktycznie posłuży mu jak najdłużej. Jeśli wzór jest wadliwy, to wycofuję go ze sprzedaży. Tak samo nie spełniam wszystkich zachcianek klientów i zawsze doradzam, jeśli coś nie jest dobrym pomysłem.
Pierścionek zaręczynowy to jednak ważny symbol w naszej kulturze. To sprawia, że czuję obowiązek wykonania swojej pracy jak najlepiej. Często się stresuje, jaka będzie reakcja klienta, jak zobaczy produkt na żywo.
Skąd czerpiesz inspirację?
Zawsze mnie zastanawiało to pytanie, bo to nie jest tak, że inspiruję się czymś konkretnym. Może inni tak mają, ale ja inspiruję się dosłownie wszystkim i niczym. Czasem projekt jest wynikiem regularnej pracy projektowej, od założeń, przez możliwości techniczne, po detale i finalny produkt. Czasem inspirują mnie prace innych złotników, ale na zasadzie: „fajny pomysł, ale ja bym to zrobił inaczej”. Często inspiruje mnie natura, konkretne miejsca, ujęcia, bardzo często muzyka, prace innych artystów, czasem wzór na balustradzie balkonu, a czasem detal na elewacji budynku.
Mam takie skrzywienie zawodowe, że patrzę na biżuterię innych ludzi, nie dostrzegę dokładnie i moja wyobraźnia dopowiada, jakby to mogło wyglądać. Często pomysły pojawiają się znikąd, te są najczęściej najlepsze i potem pół dnia nie dają mi spokoju, póki ich nie narysuję.
Na koniec – czego mogłabym życzyć złotnikowi?
Nie mam pojęcia. :D Może połamania brzeszczotów? I tak się łamią co chwilę. Tak serio, to chyba przyda mi się lepsza organizacja pracy. Bycie kreatywnym jest takie modne teraz, ale to ma też swoje minusy. Pilnowanie porządku i organizacja pracy to nie są moje najmocniejsze strony.
Wobec tego życzę Ci, żeby pewnego dnia panowanie nad tym chaosem było dla Ciebie pestką. :) Dziękuję za rozmowę!
*
Tekst zawiera link sponsorowany.