Kiedyś byłam przekonana, że można mieć tylko jedną pasję i nieustannie starałam się wybrać. Dziś już wiem, że nie potrafię i nie chcę.
Nie potrafię też organizować czasu i ustalać priorytetów ani nawet prowadzić kalendarza. Ale rezygnacja z którejkolwiek pasji nie wchodzi w grę. Nie zamierzam wierzyć ludziom, którzy twierdzą, że pasja jest tylko jedna, bo ci, którzy tak mówią, zazwyczaj nie mają żadnej.
Każde zamiłowanie wnosi do mojego życia coś innego. Uzupełniają się i tworzą razem niepowtarzalną mieszankę. Nie chciałabym oglądać się za siebie i myśleć, co by było, gdybym nie porzuciła książek, pisania, jeździectwa czy trenowania z psem. Bo wiesz, jeśli naprawdę coś kochasz, taka decyzja nigdy nie da Ci spokoju.
Mówi się, że specjalista od wszystkiego jest specjalistą do niczego. A jednak tworzenie własnej kompozycji zainteresowań to pewna forma sztuki i jedyna w swoim rodzaju nauka kompromisów. Pozwala rozwijać się na różnych płaszczyznach i nie uwierzę nikomu, kto powie, że to nieprzydatne.
Nawet z pozoru najdziwaczniejsza, najskromniejsza pasja jest czymś bardzo, ale to bardzo cennym.
(Stephen King)
Żonglowanie pasjami pozwala na życie w nieco odrealnionym świecie, w którym budzik nie jest wrogiem, tylko sygnałem, że czas zacząć robić te wszystkie fantastyczne rzeczy, które musieliśmy przerwać wczoraj. Daje okazję do poznania niezwykłych osób i poczucia niepowtarzalnej radości, gdy uświadomisz sobie, że w tłumie szarych ludzi jest jeden, który kocha coś równie wariacko jak Ty.
Kilka pasji to poczucie ciągłego niedosytu. To tak, jakbyśmy każdego dnia jedli najlepszy w życiu obiad i wiedzieli, że czeka nas równie pyszny deser – i dziś, i jutro, i za tydzień też.
Zazwyczaj zamiłowania mają uroczą zdolność uzupełniania się – kiedy z powodu jednego mamy wrażenie, że trafiliśmy na mur, drugie pozwala nam rozwinąć skrzydła i wziąć rozbieg. Dlatego nie warto zamykać żadnej furtki na swojej drodze – może okazać się przydatna w najmniej spodziewanym momencie.
Są przecież tacy, którzy latami szukają pasji i nigdy nie znajdują. Jeśli jesteś szczęściarzem i masz ich więcej niż jedną, nie traktuj żadnej po macoszemu. To nieoczekiwany prezent – jeden z najlepszych, jakie mogłeś dostać. Pasja. Doprawdy, myślę, że świat byłby znacznie lepszy, gdyby każdy znalazł choć jedną.
- Czytaj też: Pasja? Co to pasja?
- A może Nudzi Ci się?
Pasje można też świetnie przeplatać:
– czytanie książek przez temat książki da się połączyć z każdą pasją
– rysowałam już DNA, herby, Trzygłowa…
– pisać też można o wszystkim :D
Zgadzam się z Tobą, takie połączenia dają mnóstwo satysfakcji. :)
Pięknie piszesz dziewczyno. Niech zgadnę. Czy to Twoja pasja ? :)
Dziękuję! Pewnie. Jedna z pasji, oczywiście. ;)
W życiu nie ma co się ograniczać. Warto mieć kilka pasji, ale według mnie szukać ich na siłę nie należy. Każdy po prostu wie, co lubi robić i powinien się rozwijać tych kierunkach :) Należy też pamiętać, że pasje nie muszą się ze sobą wiązać. Różnorodność jest świetna :) Wiem to z własnego doświadczenia. Jestem technikiem informatyki, ale to nie przeszkadza mi pracować w lokalnej gazecie i planować studiów na wydziale filologii polskiej ;)
W jakim mieście planujesz studiować? :) Jestem na tym kierunku w Toruniu, na blogu zresztą znajdziesz tekst poświęcony polonistyce (“Polonistyka – trafny wybór?”).
Zarejestrowałam się tylko na UAM w Poznaniu :) Przez chwilę troszkę kusił mnie Uniwersytet Gdański, ale stwierdziłam, że jednak nie.
Tekst o filologii polskiej chętnie przeczytam :)
Byłam kiedyś na wykładzie profesora Miki z UAM i powiem Ci, że to jeden z najciekawszych wykładów, na jakich byłam. :) Jeśli będziesz miała z nim zajęcia, to już teraz Ci zazdroszczę!
Jeszcze muszę się dostać :)
Trzymam kciuki. :)
Hmm…. Wszystko pięknie, tylko że niestety w dorosłym życiu zazwyczaj nie ma czasu na realizowanie pięciu różnych pasji. Nawet dobra organizacja czasu nie pomaga, bo on zwyczajnie nie jest z gumy. Poza tym jest jeszcze coś takiego jak hobby czy zainteresowania. Wiem że to niemodne słowa, w dzisiejszych czasach każdy musi mieć akurat pasję. Dla mnie jednak różnicowanie poziomu zainteresowania ma sens. O ile wierzę że można mieć wiele zainteresowań, kilka różnych hobby to jak dla mnie pasję ma się jedną, może dwie.
Właśnie, poruszyłaś ważny temat, nad którym również ostatnio myślę. Pasja to wielkie słowo, “hobby” czy “zainteresowanie” nie są tak doniosłe. No i gdzie kończy się zainteresowanie, a zaczyna pasja? :)
Nie pogniewasz się, jeżeli podrzucę tu link do swojego wpisu? Najwyżej go wywal. Jest właśnie o moim postrzeganiu pasji, co prawda w kontekście literatury, ale przekaz pozostaje aktualny. http://www.niebieskistoliczek.pl/2015/12/kiedy-literatura-staje-sie-zmora.html
Zajrzę, dzięki!
Och, cudownie to ujęłaś. Miałam taki czas, kiedy złościłam się na siebie, że interesuje mnie tyle rzeczy, a żadnej nie potrafię opanować do mistrzostwa, bo ciągle się przełączam między fotografią, pisaniem, czytaniem, czy jeszcze czymś zupełnie innym. Na szczęście, doceniłam to bardzo. I dziś, dokładnie tak jak napisałaś, uznaję to za wspaniały prezent.
PS. Ale mam zaległości na Twoim blogu przez tą sesję! Czas nadrabiać!
Skąd ja to znam, mam zaległości dosłownie wszędzie. :D Miłej lektury! Myślę, że z sesją poradziłaś sobie bez problemu? :)
Czasami mam wrażenie, że całe moje życie to odwieczny dylemat, czy lepiej skupić się na jednej rzeczy i ogarnąć ją do perfekcji (ergo odczuwać z tego powodu satysfakcję), czy robić te wszystkie rzeczy, które robić chciałam zawsze, ale odsuwałam je w kąt, bo czas, czas, czas…niemaczasu. Oczywiście, że przyznaję Ci rację, ale jednocześnie robię w swoją stronę naburmuszoną minkę i wyrzucam sobie: “wadera, widzisz? mówio, że można, to można! nie roztrząsaj”. I ciągle sama sobie nie dowierzam.
Na szczęście ostatnio poznałam człowieka o multizainteresowaniach, który zainspirował mnie do robienia tylu rzeczy, że to aż niemożliwe. I jestem mu za to wdzięczna, bo udowodnił mi na żywym ciele, że można. Że mogę.
Znam ten dylemat. Na szczęście też mam osobę, która mi to udowadnia i przypomina swoim działaniem, że można. To ważne!
Widzisz, Wadera? Możemy, nie roztrząsajmy, tylko do dzieła. ;)
U mnie na razie mamy rozejm z budzikiem, ale do sprzymierzeńca jeszcze dłuuuga droga:)
ja. ja mam dużo pasji. chyba nawet za dużo. to też nie jest dobre, bo chaos się robi i trudno oddać się czemuś tak dozgonnie ;)
Ja wyznaję model hierarchiczny – zajawki (czasowe), zainteresowania (ciągłe) i pasje. Zajawki zmieniają mi się często, zbiór zainteresowań jest bardziej ogólny i przez to stały, natomiast pasja spaja to wszystko. A tą pasją jest właśnie pisanie;)