Cała, bo uogólnienia są fajne.

Od czasu do czasu ktoś, kto bardzo chce być odkrywczy i nowatorski w swych poglądach, zaczyna toczyć bekę z blogosfery. Wiesza na blogerach psy, udowadnia, jak bardzo są bezwartościowi, uznaje ich za największe przegrywy i generalnie robi się bardzo nieprzyjemnie. Hejt na takim poziomie to tak, jakby ktoś, kto całe życie puszczał kaczki w sadzawce miał się wypowiadać na temat nawigacji morskiej. No nie da się.

W czym problem?

Argumenty są zazwyczaj takie same. Blogować może każdy, wystarczy wrzucać mądre posty o życiu. Blogerzy to czekający na swoje pięć minut atencjusze, których celem życiowym jest bycie marną podróbką Kominka. No i generalnie blogi są słabe i nudne – wszystkie, bo uogólnienia są fajne.

W rzeczywistym życiu niezbyt mamy wpływ na to, jakich ludzi spotkamy w szkole, w pracy czy na studiach. W internecie jest trochę inaczej. Sami możemy wybrać sobie towarzystwo i miejsca, które odwiedzamy. Jeśli ktoś trafia na wyłącznie na kiepskich blogerów, najwyraźniej jest dokładnie takim samym typem człowieka i nie ma nic do zaoferowania. Albo Karma ma poważne powody, by go nie lubić. W obu przypadkach słabo.

Jeden za wszystkich?

Nie idealizuję blogosfery. Zgadzam się, że jest tu na pęczki idiotów, którzy myślą, że zarobią dużą kasę, jeśli odpowiednio otagują się na Instagramie. Jest mnóstwo samozwańczych ekspertów, modelek gotowych zrobić reklamę za próbkę maseczki, kołczów, którzy powiedzą Ci jak żyć i z tysiąc Chodakowskich, bo przecież ćwiczą od tygodnia, więc powiedzą Ci co i jak. Widzę to wszystko i czasem autentycznie jest mi za nich wstyd. Za tych, co napiszą Ci, żebyś kupił produkt X, bo dostali od producenta darmową naklejkę, więc to już chyba sława.

I prawdopodobnie na podstawie tych kretynów oceniana jest cała blogosfera. Nie dotyka mnie to personalnie, choć czuję irytację, gdy ktoś umniejsza to, co robię. Dużo bardziej denerwuje mnie wrzucanie do jednego worka tych skretyniałych i tych dobrych, którzy dzielą się swoją wiedzą zupełnie za darmo, z pasji, lub piszą naprawdę świetne, zabawne, odkrywcze rzeczy. Bo takich zazwyczaj trzeba dokładniej poszukać, a potem zadać sobie trud ogarnięcia specyfiki blogosfery.

Jasna strona mocy

Zostawiając na boku tę ciemną stronę internetu, powiem Wam, czym blogosfera jest dla mnie. Żebyście nie łykali głupot i mitów o niej jak młode pelikany.

Jest miejscem, w którym poznałam bezinteresownych ludzi, jakich dziś ze świecą szukać. Naprawdę. Jeśli potrzebujecie kogoś, kogo chcielibyście o coś zapytać, pogadać, albo macie jakiś pomysł lub problem, ale nie wiecie, od której strony go ugryźć – poszukajcie blogera, który orientuje się w temacie. Jeśli jest ogarnięty – pomoże Wam z przyjemnością.

Poznałam mądrych, kreatywnych ludzi, którzy uwielbiają podobne rzeczy. Dobrego blogera wyróżnia to, że ma masę zainteresowań i tysiąc pomysłów na siebie. To tutaj przeprowadziłam tysiące rozmów i choć nie mam pojęcia, czy poznałabym moich rozmówców na ulicy, wiem, że życzą mi dobrze.

Blogosfera to ludzie

Blogosfera to Lena, która na wieść o tym, że piszę powieść o Wilkach, zaproponowała, że ją wydrukuje i rozniesie po Krakowie. Lena, czytając wtedy Twoją wiadomość, miałam łzy w oczach. Sprawiłaś mi tym nieskończenie wiele radości. Nigdy tego nie zapomnę, bo poczułam, że sprawa Wilków nie jest ważna wyłącznie dla mnie.

Blogosfera to Magda, która gdy dowiedziała się, że mam psa z padaczką, dała mi namiary na swoją kumpelę, która też ma cierpiącego na tę chorobę bordera i być może umiałaby mi pomóc. Ta sama, która prowadziła ze mną dyskusje na temat psów i ich wychowania. Tak po prostu, bo możemy, bo obie jesteśmy zajarane tematem.

Blogosfera to Agnieszka, która jest z zawodu korektorem, i kiedy napisałam do niej z prośbą o sprawdzenie rozdziału licencjatu, zrobiła to od ręki i za darmo. Bo przecież się kumplujemy, choć nie widziałyśmy się na oczy, ale hej, dlaczego by sobie nie pomagać?

Blogosfera to Max, do której napisałam, kiedy dostałam pracę. Matkobosko, mam zajmować się koniem, który atakuje ludzi, czy ja umrę? Nie umarłam, bo Max pomogła, cierpliwie doradzała jak postępować i tylko dzięki niej Tara nie odgryzła mi głowy. A ja zdobyłam takiego skilla, że jestem w stanie wyprosić konia ze stajni wzrokiem pełnym dezaprobaty i pytaniem retorycznym.

Nie powinno dziwić, że chcę przebywać w towarzystwie takich ludzi. Kiedy pisałam tego posta, dwie osoby pomogły mi naprawić statystyki Googla, które udało mi się skopać (aplauz), a jedna odezwała się do mnie z wiadomością, jak ogarnąć facebookowy algorytm. Dlatego uwierzcie, że w internecie można spotkać dokładnie takich ludzi, jakich chcielibyśmy mieć w swoim życiu. Nawet, jeśli są setki kilometrów stąd i nie jesteście w stanie ich przytulić, choć bardzo byście chcieli.

Czy przeceniam blogosferę? Nie. Blogosfera to ludzie, dobrzy ludzie życzący mi jak najlepiej. A tego nie da się przecenić.

Czytaj więcej o blogowaniu:
6 powodów, dla których lubię Disqusa
7 najbardziej irytujących tekstów blogerów