Jak zrazić do siebie czytelników w siedmiu krótkich zdaniach?
Przygotowałam dla Was teksty, po których najczęściej wyłączam bloga i nigdy do niego nie wracam. Blogerzy, nie grzeszcie w taki sposób, czytelnicy – uciekajcie z wrzaskiem, jeśli we wpisie padnie któreś z tych magicznych zdań.
1. Przepraszam, że takie długie, chciało Wam się czytać do końca?
Widzę takie pytanie i zastanawiam się, po co czytałam tekst, skoro sam autor uznaje go za nie wart uwagi? Jeśli nie interesuje Cię to, co robisz, podaj mi choć jeden powód, dla którego mnie miałoby zainteresować.
2. Nie chciało mi się czytać tego po napisaniu, więc mogą być literówki.
Inna odmiana delikwenta z punktu pierwszego. Jeśli nie przeszkadza Ci, że podrzucisz czytelnikom wpis pełen błędów, to może lepiej zajmij się zbieraniem znaczków czy haftowaniem na tamborku.
3. Oczywiście to żart!
Często rzucane mimochodem, ale… skoro musisz zaznaczać, że żartujesz to może lepiej nie żartuj?
4. Chyba przestanę prowadzić tego bloga, bo nikt mnie nie czyta.
Wobec tego zrób wszystkim tę przyjemność i naprawdę przestań. To jedna z najbardziej żałosnych zagrywek – koleżanki blogerki od razu sypią komentarzami „zostań, nie odchodź”, statystyki idą w górę i ocierają łzy niedowartościowanej autorki.
5. Piszę bloga tylko dla siebie.
Haha, bullshit. Takie zdanie zawsze brzmi mi fałszywie. Jeśli faktycznie chcesz pisać wyłącznie dla siebie, dużo mniej pracy wymaga odpalenie Worda albo pisanie w zeszycie, odręcznie (podobno ludzie kiedyś musieli tak robić).
6. Usunąłem post, bo były pod nim kłótnie.
…albo tylko dyskusja, ale parę osób miało odmienne zdanie i trochę się wystraszyłem. Bloger, który boi się swojej społeczności, to smutny widok. Na szczęście zazwyczaj znika równie szybko, jak się pojawia, albo pozostaje w kółeczku wzajemnej adoracji z podobnymi sobie.
7. Starałem się być obiektywny.
W tej kwestii całkowicie zgadzam się z Tomkiem Tomczykiem – bloger usilnie starający się przedstawić obiektywną opinię, kastruje się z tego, co najciekawsze w blogosferze – z kreowania własnego zdania. Nie znoszę samozwańczych ekspertów. To głosiciele teorii zupełnie od czapy, nadęci, nudni i… zazwyczaj i tak subiektywni.
Jestem pewna, że natknęliście się przynajmniej na niektóre z tych tekstów. Jeśli bloger daje do zrozumienia, że jesteście dla niego zupełnie nieważni, proponuję pokazać, że darzycie go równie dużym szacunkiem.
Chcesz być na bieżąco? Super!
Wystarczy, że polubisz facebooka Partyzantki!
Dawniej grzeszyłam w sposób numer jeden, ale już mi przeszło, na szczęście. Ale niestety, przyznaję się do winy, bo nigdy nie czytam swoich tekstów po napisaniu. To u mnie standard – nawet rozprawki na maturze nie przeczytałam. Nie cierpię tego robić, sama nie wiem czemu. Chyba powinnam ro zmienić. Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiałam, dzięki za uświadomienie!
U mnie to jak u każdego człowieka jak siebie słyszy na nagraniu, nienawidzę. Pewnie dlatego, ze wychodzą wszystkie wady i niedoskonałości w dążeniu do perfekcyjnego pisania, mimo braku odpowiedniego wykształcenia w tym kierunku. Dlatego mi to ostatnio zarzucano. Ogarnęłam się i ostatni swój tekst przeczytałam pięć razy i tak jest niedoskonały. Ta cierpliwość.
Ja po takich tekstach zazwyczaj na danego bloga nie wracam. Choć czasem jak zapowiadam post na FB zdarza mi się rzucic tekst ze np. Post jest kąsliwy wiec jeśli nie potrficie podejść z dystansem lepiej go nie czytajcie….
Numer siedem – staranie się by być obiektywnym, poprawnym i idącym zgodnie z aktualnie panującymi poglądami i trendami jest czymś co działa mi na nerwy w niewysłowiony sposób.
TO nie tylko kastruje.
To przede wszystkim WKURWIA.
A co więcej – czasami widać, że autor jednak ma na myśli COŚ INNEGO niż te 90% społeczeństwa, ale BOJĄC SIĘ krytyki ze strony krzykaczy tak mota, że ostatecznie wychodzi masło maślane przychylne do opinii ogółu.
BLEH.
A bloga piszę dla siebie. Word niby też byłby fajny, ale nie odpowiada mi wizualnie. :)
Obiektywizm absolutnie nie oznacza, że trzeba być poprawnym i trendy. To raczej umiejętność oceny rzeczywistości w sposób bezstronny, realistyczny i niezależny. Przede wszystkim niezależny od własnych poglądów czy emocji. :)
Wiem o tym, nie wiem natomiast skąd potrzeba wytłumaczenia mi tego :D
:) z serducha ;)
UF! Nie używam żadnego z tych zdań… :) Przydatny post – zwłaszcza dla początkujących.
Chyba nigdy świadomie nie napisałyśmy tego zdania publicznie ;) Ostatnio też na nie nie trafiamy, widocznie przerzuciłyśmy się na blogi ,,z wyższej półki”.
Wspaniały wpis, zwróciłaś uwagę na ważną rzecz. Gratuluję, pomysłu i pozdrawiam ;)
Na szczęście żadnego z wymienionych grzechów nie mam na swoim koncie. :)
Skoro piszę, to liczę na to, że ktoś to przeczyta początku do końca. Tekst zawsze sprawdzam kilka razy pod względem błędów. Jeśli ktoś wyłapałby jakiś i o tym napisał, na pewno poprawię. Postów też nie usuwam. :)
A może to zweryfikuje? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
A proszę bardzo. ;)
1. Nigdy nie przepraszałam za długość tekstu i nie użyłam stwierdzenia, że podziwiam, że chciało się komuś to czytać.
2. Sprawdzam teksty zawsze. Może się zdarzyć, że coś mi umknie, ale jeśli to zauważę, zaraz poprawiam.
3. Może napisałam przy dwóch testach, że należy je potraktować z przymrużeniem oka, ale to chyba jeszcze nie tragedia. :p
4. Uwielbiam blogować i nigdy nie narzekałam na to, że nikt mnie nie czyta.
5. Założyłam bloga, by gdzieś przelać swoje odczucia po przeczytaniu książki. Chciałam, by ktoś to czytał.
6. Nigdy nie usunęłam żadnego posta.
7. Nawet nie próbuję twierdzić, że jestem obiektywna. Na moim blogu przedstawiam swoją opinię i musi być ona subiektywna.
Więcej grzechów nie pamiętam. :p
Dobra, ja tylko się nabijam dzisiaj ze wszystkiego.
I mi nie wyszło. xD
Des, ciesz się, że trafiłaś na spokojną osobę. :p
@olderwitch:disqus – czasem zdarza mi się napisać na czyimś blogu o literówce, którą znalazłam, ale zawsze czuję się trochę niepewnie, bo reakcje bywają różne. W każdym razie mam podejście takie jak Ty – jeśli popełnię błąd, chciałabym, żeby mi go wskazano, dlatego zawsze piszę mimo wszystko.
Lubię to!!! ;)
Ja kiedyś napisałam coś takiego o tym podziwianiu, że komuś chciało się czytać (dokładnie: “Kto dobrnął aż tutaj – temu ciastko!” – jak się okazało dla ciasteczka wiele ludzi jest w stanie przeczytać wiele wyrazów :D)
Zawsze jestem niepewna przy swoich dłuższych tekstach (a Moi Czytelnicy mi świadkiem, że krótko po prostu nie potrafię pisać) – ja kiedy je czytam mam ubaw po pachy, ale wiadomo nie od dziś, że najczęściej kiedy już WIDZIMY dużą ilość treści to bardzo często jest to zniechęcające do czytania.
Dlatego przez chwilę zwątpiłam, a że temat był dla mnie ważny – nie skracałam.
Jak się okazało – wątpiłam w swoich ludzi absolutnie niesłusznie, na szczęście :)
Uf, ja też nie używam (przynajmniej z tego, co pamiętam :D) Fajny wpis, na pewno pomocny ;-)
Czwarty punkt mam zawarty w nazwie strony xDDDD http://scr.hu/32jr/8j41l
A tak już nie śmieszkując, to jeszcze argument, że “to jest mój blog i pisze to co chce” xD
EDIT: Dziękuję za kartkę. :D
A proszę bardzo. :D
Podrzuciłaś dobry tekst – ucinanie dyskusji na blogu takim zdaniem jest tak niedojrzałe i zniechęcające, jak to tylko możliwe. :P
To co kom/kom obs/obs?
To jest dla mnie najgorsze, ale na szczęście jest to głównie domena nastolatek z blogów, które za kilka tygodni nie będą istniały…
Uwielbiam tych biorących na “litość”, którzy dodatkowo twierdzą, że piszą jednie dla siebie samych i kiedy mają szanse to udowodnić marudzą o ilość wejść na stronę. No i Ci, z komentarzem, że było za długie… no ludzie, skoro już coś czytamy i utrudziliśmy się by przelecieć wzrokiem cały tekst to dajcie nam jakąś pochwałę, a nie :)
Aż wygooglowałam sobie “tamborek”! :D
A co do pkt. 3 – chyba tyczy się też literatury – “hehe” – cytując “klasyka” ;)
Oj tak, to są irytujące treści ;-) 1 i 4 irytują mnie najbardziej :-)
Hmm, zdarzyło mi się użyć tego pierwszego sformułowania, ale bardziej w formie żartu, niż faktycznego zdziwienia, że ktoś czyta mój post. Poza tym niestety taka jest blogosfera – ludzie komentują, a nie czytają. Co do obiektywności, rzeczywiście nic takiego nie istnieje w blogowaniu, nawet jeśli bardzo się staramy. Co do pisania bloga tylko dla siebie – nie wiem, czy to możliwe. Dla siebie to można pisać w pamiętniku :) Wszystko, co idzie do sieci, jest dla kogoś. Nie rozumiem, jak można nie sprawdzić swojego tekstu i zostawić literówki czy inne błędy – ja moje recenzje sprawdzam po piętnaście razy (dosłownie)! Choć pewnie nie raz i tak coś przeoczyłam, niemniej to co wypuszczamy w sieć powinno być zrobione najlepiej, jak potrafimy. Chyba :)
No to teraz pokażę co znaczy mieć odmienne zdanie ;) zgadzam się z wszystkimi punktami nieomal… dwa pierwsze to grzech szczególny i bardzo dobrze tłumaczysz dlaczego. Mam nadzieję, że dotrze to do osób, które w ten sposób postępują. Literówki i błędy zdarzyć się mogą każdemu, ale kiedy na 1000 słów jest ich 1001 to świadczy naprawdę o braku szacunku dla czytelnika i co gorsze samych siebie.
Nurtuje mnie tylko punkt 7. Nie widzę nic zdrożnego w byciu, a właściwie staraniu się by być obiektywnym. Wszystko bowiem zależy od tematyki i formy bloga. Zawsze oczywiście piszemy wszystko z własnej perspektywy i własnego punktu siedzenia, pod tym względem zgadzam się z wypowiedzią, że obiektywizm to fikcja. Jednak kiedy temat wymaga dozy obiektywizmu warto się chyba o niego “postarać”, może niekoniecznie tylko powinno się tym “staraniem” tak słownie epatować :) No to teraz czekam na oskarżenie “o masło maślane” ;)
Numer czwarty prześladuje mnie po nocach, zamiast prześladować innych co wpis. :P Walczę z tym potworem sam na sam, ale nie rozumiem osób, które pod (prawie) każdym wpisem dodają takie teksty.
A propos “Oczywiście to żart”. Należałoby to chyba rozparywać w zależności od kontekstu w którym padnie. Czasem, jeśli autor np. lekko ironizuje może chcieć się w ten sposób zabezpieczyć, choć można to zrobić w bardziej subtelny sposób, np. zacząć następne zdanie od “Żarty żartami, ale”
Cóż, przynajmniej niczego takiego nie napisałam. Najlepszy jest punkt 6 xD Albo punkt 6 lvl expert – nie miej moderacji komentarzy, po pierwszym nieprzychylnym komencie jednak ją ustaw.
Mnie irytuje “ooo, ale dawno nie pisałam, nie miałam czasu, już będę pisać” – pojawiające się co kilka wpisów :)