You are currently viewing Postrzyżyny, Hrabal

Postrzyżyny, Hrabal

Postrzyżyny Hrabala – czeska książka z najpiękniejszym opisem świniobicia w historii literatury.

Ostatnio ktoś trafił na mój blog wpisując w wyszukiwarkę „blog książkowy ambitny”. To chyba zobowiązuje, by wreszcie wziąć Hrabala na tapet, prawda? Zwłaszcza, że Lena potrzebuje naprawdę przekonującego argumentu, by przeczytać Postrzyżyny (B. Hrabal). Jeśli Ty również, czytaj dalej.

Zanim zacznę. Postrzyżyny mają pecha do paskudnych wydań. Każdy kojarzy te książki, które po wypożyczeniu najchętniej owinęłoby się w gazetę, by na nie patrzeć na okładkę. Trudno poczuć się zachęconym na widok szaty graficznej robionej w Paincie przez niezaangażowanego w praktyki studenta. Ale jestem optymistką i wierzę, że Hrabal doczeka się tak ładnych wydań jak Kundera.

Książka jest dość trudno dostępna, ale znalazłam ją na Legimi (klik). Opcjonalnie pozostaje szukanie egzemplarzy na Allegro (klik).

Pierwsze wrażenie

Znasz takie książki, w których świat wpada się od pierwszych stron? Takie, które wydają się być napisane specjalnie z myślą o Tobie, jakby autor znał Cię zaskakująco dobrze? Dla mnie Postrzyżyny są taką powieścią, a z każdą następną stroną tylko utwierdzałam się w tym przekonaniu. Nie poznałam dzięki niej nowego świata. Mam wrażenie, że Hrabal pokazał mi świat, który bardzo dobrze znam od zawsze.

Mimo że z perspektywy czasu odnoszę właśnie takie wrażenie, na początku raczej nie nastawiałam się entuzjastycznie. Hrabal na wstępie tworzy kilkustronicowy, szczegółowy opis, trochę jakby chciał odsiać niecierpliwych czytelników, trochę jakby zamierzał wprowadzić w odpowiedni nastrój. Nastawić na inny odbiór, na lekturę, która fabułę traktuje w sposób drugorzędny.

Niecodzienność

Hrabal zaskakuje. Pokazuje codzienność w taki sposób, jakby to była najbardziej fascynująca fantastyczna kraina i przez to zachęca, by otworzyć się na magię naszego, zwykłego świata. Czytelnik otrzymuje na przykład bardzo szczegółowy opis świniobicia i zabawy bohaterki podczas rozbierania mięsa i odruchowo chce się wzdrygnąć, powiedzieć „nie”. Hrabal pyta „a właściwie dlaczego nie?”, świadomie przeciągając strunę niemal do granicy dobrego smaku.

Maryśka postrzega świat trochę jak dziecko, wystarcza jej impuls, by sprowokować cały ciąg – często absurdalnych – zdarzeń. A w tym wszystkim jest taka szczęśliwa, że kusi, by podejść do rzeczywistości tak jak ona – z otwartym umysłem i ramionami, ochoczo przyjmując wszystkie wyzwania, które rzuca codzienność i w rewanżu rzucić jej swoje własne.

Lubisz recenzje takie jak ta? Postaw mi wirtualną kawę, żebym mogła pisać je częściej! ♥  Postaw mi kawę na buycoffee.to

Miasteczko-makrokosmos

Sklepik. Wujaszek, który odwiedza Maryśkę i opowiada historie, zapominając o stawianiu kropek. Jazda na rowerze. Obserwacja miasteczka z wysokości. Co może dziać się w małym miasteczku? Postrzyżyny udowadniają, że wystarczy rozejrzeć się dookoła uważniej, by zdać sobie sprawę, że tak niewielki fragment przestrzeni tętni życiem, barwami, historiami. To nie jest nudne, na wpół wymarłe miasteczko, bo Maryśka nie chce, by takie było. A jeśli czytelnik pragnie dotrzymać jej kroku, musi spojrzeć na nie jej oczami.

Czeskie love story

Francin i Maryśka nie pasują do siebie totalnie. On – powściągliwy, stonowany i poukładany, ona – szalona, impulsywna, nie dostrzegająca granic. Chciałoby się powiedzieć – to nie ma prawa się udać.

A jednak Hrabal pokazuje, że taka para potrafi znaleźć wspólny język, więcej – przychodzi jej to zupełnie naturalnie. Dlaczego? Chyba dlatego, że Francin i Maryśka w pełni akceptują się dokładnie takimi jacy są. Mam wrażenie, że jedno w drugim uwielbiało właśnie to, że są INNI. Francinowi odpowiadało szaleństwo Maryśki, ona z kolei znajdowała przy nim spokój. Czasem ów spokój mężczyzny wydawał się wręcz komiczny na tle dzikiej Maryśki. Musiał mieć nerwy ze stali. Rozczulały mnie sceny, w których Francin po prostu przytula Maryśkę po całym dniu. Są ciepłe, intymne, a przy tym radosne.

Książka do czytania wszystkimi zmysłami

Wspomniane świniobicie robi na czytelnikach chyba największe wrażenie, ale mnie najbardziej zapadł w pamięć opis spłoszonej pary koni zaprzęgowych. Dla Hrabala nie jest to po prostu spłoszona para koni zaprzęgowych. Dla niego jest to przestraszona twarz parobka, chrzęst uzdy, kopyta próbujące znaleźć pewne oparcie na wybrukowanym placu, parujące końskie boki, parskanie i zapach sierści. To w końcu Francin, który wybiega, by poskromić konie.

Nie wiem, czy opis tak bardzo trafia do mnie przez wspólne doświadczenia, ale jestem pewna, że niewielu autorów potrafi w taki sposób opisywać świat. Czasem pisarze zapominają, że poza oczami mają też uszy i nos. A Hrabal zaprzęga do pracy wszystkie zmysły, angażując je na sto procent – i u siebie, i u czytelnika.

Co zrobić z Postrzyżynami?

Nie warto szukać w tej historii jakichś wstrząsów czy zwalających z nóg zwrotów akcji. Postrzyżyny powinno się czytać tak, jakby się oglądało wyjątkowo piękny widok czy obraz. Poczuć tę książkę wszystkimi zmysłami i po prostu cieszyć się chwilą spędzoną nad króciutką powieścią Hrabala. Złapać oddech, zastanowić się nad tym, ile w nas Maryśki, a ile Francina. Uśmiechnąć się przy historyjce wujaszka o szopie praczu, który wyprał zegarek. I zwolnić na chwilę, włączając dziecięcą, bezkrytyczną perspektywę widzenia świata.

 

Czytaj też o innych książkach: Ptak dobrego Boga i Martin Eden

Spodobał Ci się ten artykuł? Chcesz czytać więcej takich treści? Postaw mi wirtualną kawę! Dziękuję za wsparcie! ♥  Postaw mi kawę na buycoffee.to

czarna czarna ton baner

Ten post ma 20 komentarzy

  1. Zaciesz

    Świniobicie przekonało mnie by sprawdzić tę książkę :D

  2. Irmina

    Przekonałaś mnie, zobaczymy, co z tego wyjdzie…

  3. swierk13

    Pamiętasz, jak mówiłeś, że teraz zabiorę się do “Metra”? Otóż ono jeszcze sobie poczeka, bo znalazłem coś ciekawszego ;)

  4. kathyleonia

    słyszałam o tym autorze że jest dobry. muszę się z jego twórczością zatem zapoznać;)

  5. Lena Wadera

    Ale mi wstyd! Tak czekałam na tę recenzję, a jak się już doczekałam, to zamiast sprawdzić, stwierdziłam, że mi się przyśniła! Bycie mną to straszna przygoda, mówię Ci :D

    Uroczyście i oficjalnie stwierdzam, że totalnie mnie na Postrzyżyny namówiłaś <3 Ech, a dopiero zaczęłam się wgryzać w ostatnią gigant-powieść mojej ukochanej Oriany Fallaci. Se poczeka. :D

  6. Lubię takie historie, w których można odnaleźć cząstkę siebie, przejrzeć się jak w lustrze. Piszesz, że Hrabal nie pokazał Ci nowego świata, tylko Twój własny, już znany, ale wcale nie mniej ciekawy. Oswojony, a jednak ciut inny, hipnotyzujący…

    Jeśli o to świnobicie chodzi, to ryzykowna sprawa ;) Podobne sceny i realistyczne krwawe opisy mogą odrzucać wrażliwych odbiorców. Czytałaś “Ptaska” Whartona? Tam jest koszmarna scena z psami, która sprawiła, że jako nastolatka porzuciłam lekturę i wróciłam do tej powieści dopiero po kilku latach. Dziś to jedna z moich ulubionych książek, do których wracam. Dziwny jest świat, a do niektórych opowieści zwyczajnie trzeba dojrzeć :)

    1. Wiesz, myślę, że takie powieści, do których trzeba dojrzeć, przekazują nam najwięcej. :)

      A świniobicie jest przedstawione naprawdę pięknie! U nas na zajęciach ludzie od razu się ożywili, gdy zaczęliśmy o nim mówić. I nie czuli obrzydzenia, raczej fascynację. Jako osoba wychowana właściwie na wsi, z zainteresowaniem patrzyłam na ich reakcje. ;)

  7. naia

    Trafiłam tutaj, śledząc dyskusję u Ciebie o stanie polskiej blogosfery – ten temat interesował mnie średnio, śledziłam trochę od niechcenia, ale na nazwisko Hrabala reaguję jak pies Pawłowa, jak tylko zobaczyłam wzmiankę i że pisałaś o nim ostatnio, od razu musiałam odnaleźć ten Twój tekst. I bardzo się cieszę, że w ten sposób do niego dotarłam! :)

    Mówi się, że „Postrzyżyny” to jedna z najpiękniejszych książek o miłości małżeńskiej – bo takich, wbrew pozorom, nie ma za wiele, są w literaturze miłości burzliwe, namiętne, z przeszkodami, ale zwykle te historie kończą się albo „i żyli długo i szczęśliwie”, albo jakąś tragedią. A tutaj nic z tych rzeczy – faktycznie, mamy opis codziennego wspólnego życia dwójki zupełnie innych od siebie ludzi, którzy jednak potrafili stworzyć zaskakująco harmonijny związek. I, co jeszcze bardziej krzepiące, to historia wzorowana na prawdziwej, bo na małżeństwie matki Hrabala z jego ojczymem.

    Jest w tej opowieści dużo miłości, dużo malowniczości i dużo spokoju, jak we wszystkich chyba Hrabala nymburskich opowieściach. Nie wiem, czy miałaś też okazję czytać kolejne tomy trylogii nymburskiej, „Taką piękną żałobę” (pierwszą książkę Hrabala, którą czytałam, i do tej pory najbardziej ukochaną) i „Skarby świata całego” czy „Miasteczko, w którym czas się zatrzymał”, ale one wszystkie mają podobną atmosferę i działają na mnie zawsze jak lek antydepresyjny. Kiedy jest mi źle, aplikuję sobie przed snem jakieś jedno opowiadanie, jeden obrazek Hrabala i zasypiam szczęśliwa.

    Bardzo udana jest też ekranizacja „Postrzyżyn” w reżyserii Jiřiego Menzla – widziałaś? Świetnie udało mu się, przy wsparciu oczywiście samego Hrabala, który współtworzył scenariusz, oddać ten nastrój i malowniczość. A Magda Vášáryová była do tej roli po prostu stworzona – ta dziewczęcość, ten uśmiech, ten figlarny błysk w oku!

    Co do tego opisu świniobicia. Oczywiście też go uwielbiam (i uwielbiam scenkę, i literacką i filmową, w której Maryśka w środku nocy pałaszuje kotleta, wypijając duszkiem kufel piwa, ile w tym życia!), a u Hrabala jest takiej pięknej makabry więcej. Pozwolę sobie przytoczyć (powoli mi się w ten sposób rozrasta ten komentarz do gigantycznych rozmiarów, wybacz!) fragment o patroszeniu owcy ze „Święta przebiśniegu”:

    „Z rozciętego brzucha wystawały jej płuca i wątroba, jak chusteczka z kieszonki żurnalowego eleganta. (…) Jak ze ściennego zegara wyjąłem ten piękny mięsisty mechanizm owczych wnętrzności, położyłem na stole podroby, kryza krtani skrzyła się jak chalcedonowe pierścienie, wątroba w cudownym fioletowym kolorze kardynalskiego kapelusza poddawała się pod palcami, płuca w świetle jarzeniówek zaróżowiły się jak zwiastujące deszcz baranki po zachodzie słońca, na lekko zamarzniętym łoju tworzyły się prześliczne białe chmurki płynące po niebiosach stołu oraz chmurki na zimowym niebie, chmury pełne śnieżyc i pluchy, na tym łoju zmierzwionym jak łąka w kretowiskach, jak pełny załamań i wcięć ludzki mózg… „Jutro zrobimy z tego gulasz na dziko, dodamy ozorek…”, powiedziałem, odcinając głowę z niebieskimi oczyma i wyciekłą z nozdrzy galaretą piękną jak Gele Royal…” (tłum. Jan Stachowski).

    Na koniec jeszcze leciutko protestuję, jeśli chodzi o okładki Świata Literackiego / Czułego Barbarzyńcy – może wykonanie mogłoby być lepsze, ale ten pomysł, żeby umieszczać na okładkach stare rodzinne zdjęcia samego Hrabala, jest moim zdaniem uroczy! Z przyjemnością patrzę na całą kolekcję, stojącą u mnie na półce :).

    I jeszcze jedna propozycja, trochę nieśmiała – kilka lat temu wybrałam się w podróż do Nymburka śladami książek Hrabala, znajdziesz u mnie opis tej podróży wraz z aktualnymi zdjęciami miasta oraz cytatami; gdyby Cię to ciekawiło, zapraszam. I serdecznie pozdrawiam!

    1. naia

      Sprostowanie – dopiero teraz zwróciłam uwagę na zdjęcie, i uświadomiłam sobie, że czytałaś jednak inne wydanie „Postrzyżyn”, niż ja :). Rzeczywiście, to nie jest takie ładne, jak ŚL.

      1. Hej, dziękuję Ci ogromnie za ten komentarz! <3

        Zgodzę się, że Postrzyżyny to jedna z najpiękniejszych książek o miłości małżeńskiej. Podchodziłam do niej średnio zachwycona, bo to była lektura na moich studiach, ale Hrabal mnie oczarował. Nie czytałam jeszcze żadnej innej jego książki, ale planuję to zrobić.

        Wydanie, które miałam, nie było złe! Pomysł umieszczania Hrabala na okładkach jest super, ale kolorystyka (przynajmniej Postrzyżyn w tamtym wydaniu) totalnie mi nie leży. :/

        Filmu jeszcze nie widziałam (trochę się obawiam ekranizacji książek, które uwielbiam), ale skoro mówisz, że jest dobry, to może…?

        Miałam okazję czytać też kilka czeskich opowiadań i powiem Ci, że one mają coś takiego w sobie… wręcz kipią życiem. Niesamowicie mi to pasuje.

        PS. Nie wiem, czy widziałaś (pewnie tak, ale co mi tam) tablicę pamiątkową dla Hrabala w Polsce – myślę, że idealnie trafiłaby w jego poczucie humoru. :) http://novinka.pl/wp-content/uploads/2014/04/tablica-dla-hrabala.jpg

        PS 2: No jasne, że do Ciebie zajrzę! :)

        1. naia

          Nie bój się filmu, jest naprawdę fajny, jak wszystkie właściwie filmy Menzla na podstawie Hrabala, z wyjątkiem może „Obsługiwałem angielskiego króla”, przy którym już Hrabal nie pomagał, bo już wtedy nie żył (inna sprawa, że ja ogólnie za tą książką nie przepadam, więc może i na ocenę filmu mi się to trochę przeniosło). Ale „Postrzyżyny”, „Święto przebiśniegu” czy oczywiście „Pociągi pod specjalnym nadzorem” możesz oglądać śmiało!

          Prawda, Czesi potrafią dostrzegać w życiu piękno i o nim pisać, choć ta nowsza czeska literatura jest bardzo zróżnicowana, wiele współczesnych utworów już odbiega mocno od tej „ciepłej” estetyki. A których czeskich autorów miałaś jeszcze okazję czytać, pamiętasz?

          Jeśli chcesz przeczytać coś jeszcze Hrabala, to oprócz całej trylogii nymburskiej polecam bardzo „Wesela w domu”. Kawał życia pisarza opisany przez niego, ale z perspektywy jego żony :). Świetna rzecz! To kolejny utwór, po „Postrzyżynach” właśnie, w którym (z wielkim, moim zdaniem, sukcesem) Hrabal przyjmuje kobiecy punkt widzenia.

          Tak, widziałam tę tablicę, i zgadzam się, że Hrabal byłby zachwycony :). To bardzo w stylu tej jego pamiątkowej tablicy w Nymburku, którą na jego życzenie zawieszono „na wysokości, gdzie sikają psy” :D

          1. Martyna Szkołyk

            Nie pamiętam nazwisk autorów, musiałabym zerknąć do notatek.

            Masz taką wiedzę na temat Hrabala, jakiej ja nigdy nie będę miała na temat żadnego autora i bardzo to podziwiam. :O Mam w kartach obok trzy Twoje teksty o Hrabalu. :D

            Co do Czechów i ich postrzegania świata – podobno w tym kraju jest bardzo duży odsetek ateistów, myślisz, że to jakoś wpływa na ich teksty?

          2. naia

            Dziękuję, ale to naprawdę żaden wyczyn! Jeśli czyjąś twórczość pokocha się tak bardzo, chce się wiedzieć wszystko o autorze :). A akurat z Hrabalem jest łatwo, bo praktycznie całe swoje życie opisał w swoich książkach (oczywiście nie bez pewnej dawki koloryzowania).

            Tak, myślę, że ten ateizm też ma znaczenie – dzięki temu łatwiej im zachować dystans. Oczywiście to ma swoje plusy i minusy, z jednej strony są wolni, z drugiej trochę samotni i bezdomni w tym świecie bez Boga, Szczygieł pisze o tym w „Zrób sobie raj”. I rekompensują to sobie na różne sposoby, na przykład namiętnie oddając się astrologii lub różnym zabobonom – to podobno u nich prawdziwa plaga :).

          3. Martyna Szkołyk

            Akurat o astrologii i różnych dziwnych wierzeniach nie miałam pojęcia, nieźle! ;) Właśnie odnoszę podobne wrażenie, że jednak ateizm po swojemu wpływa na ich twórczość. :)

  8. Jako wieśniak potwierdzam Twoje słowa. Dawno temu zapisałem że ”
    to najpiekniejsze świniobicie” i utrwaliłem osobiste wspomnienia świniobicia z dzieciństwa. Serdeczności

Dodaj komentarz