You are currently viewing Zoo city – recenzja dziwnej książki

Zoo city – recenzja dziwnej książki

„- Proszę się nie przejmować, pani inspektor – mówię. – Nadal ma pani mnóstwo czasu, żeby to spieprzyć.” (Zoo city) recenzja


Kiedyś czytałam recenzję tej książki, w której użyto słowa „dziwna”. Już sama okładka sugeruje nieszablonową treść – jest naprawdę intrygująca. Dlatego kiedy trafiłam na tę książkę w bibliotece, musiałam sama się przekonać, na czym owa „dziwność” polega.

Zinzi December ma Leniwca, a jej talent polega na znajdowaniu zagubionych rzeczy. Cechuje ją dryg do oszustw internetowych i jako była narkomanka raczej nie ma perspektyw na lepszą (uczciwszą) pracę. Jedna z jej klientek, starsza pani, która zgubiła pierścionek, ginie tuż po spotkaniu z Zinzi. W tłumie gapiów dziewczyna spotyka dwóch zoolusów, czyli „zanimalizowanych”, podobnie jak ona. Teraz musi podjąć się zadania, które przed nią postawiono. Nie będzie ani bezpieczne, ani do końca legalne, a Poprzednie Życie będzie wracało do Zinzi często… Zbyt często.


„- Wiem, że nie lubisz mnóstwa ludzi – powiedział. – A jednego?

– Zależy – odparłam. – Czego chce jeden?
– Mam tę kuchenkę.
– Widzę.
– I składniki kolacji. – Wskazał torbę z zakupami stojącą u swoich stóp. – Nie mam się do czego podpiąć. – Wyszczerzył się w uśmiechu.
– Masz o sobie zbyt wysokie mniemanie, żeby kraść prąd?
– Jestem beznadziejnym złodziejem. Ale za to świetnym kucharzem.

Okazało się, że wcale nie jest świetnym kucharzem. Ale ja też nie jestem.”


Zoo city
to połączenie urban fantasy, thrillera i SF.

Niezwykle trudno jest mi ją opisać, właśnie przez to, co napisałam w pierwszym akapicie. To dziwna książka. Wymyka się wszelkim szablonom i nie daje zaszufladkować. Wątki przeplatają się i rwą w najmniej oczekiwanym momencie, a czytelnik zostaje z domysłami, których czasem nie pozbywa się nawet po przeczytaniu całości.

Warto przeczytać tę książkę, uwierzcie mi. To coś nowego, świeżego. Niektóre z rozdziałów to artykuł, mail lub recenzja filmu – wszystko razem daje nam szerszy obraz działalności Zinzi albo świata, w którym żyje. To rewelacyjny zabieg, bo zwiększa apetyt na dalszą część, a jednocześnie tłumaczy choćby „fenomen” zwierząt, które posiadają niektórzy bohaterowie.

Zdecydowanym atutem jest miejsce akcji – przyznajcie, kiedy czytaliście książkę, której akcja toczy się w RPA? Wielość wątków też jest mocną stroną powieści. Trudne relacje międzyludzkie, niechciane wspomnienia z przeszłości, patologiczne środowisko, konsekwencje sławy – to tylko część problemów, z którymi stykają się bohaterowie. Jesteście ciekawi, jak to możliwe, by zamknąć je w jednej książce?

No to koniecznie sięgnijcie po Zoo City. recenzja


„Może właśnie tylko do tego służy talent: dzięki niemu masz się czym zająć, dopóki nie napłynie potok czerni.”

czarna czarna ton baner

Ten post ma jeden komentarz

  1. Sisters92

    Musimy przestać tu zaglądać, bo wszystkie pozycje nas zachęcają :P Z tą nie jest inaczej. Połączenie gatunków na pewno wyszło korzystnie, a Twój wpis powoduje, że z lekturą zapoznałybyśmy się natychmiast.

Dodaj komentarz