You are currently viewing Wściek o psie kupy

Wściek o psie kupy

Za każdym razem, kiedy Joy na spacerze kuca w konkretnym celu, nagle znajduję się pod ostrzałem ukradkowych spojrzeń. Sprzątnie czy nie?!

Na szczęście wyciągam woreczek i wszyscy mogą odetchnąć z ulgą. Dosłownie wszyscy – i ten pan, który przed chwilą rzucił peta na jezdnię i mama, której dziecku rozsypała się paczka ciastek wprost na chodnik, a ona udaje, że nie widzi. Niech odetchnie też grupka młodzieży, która wyrzuciła butelki po piwie w krzaki i dziewczyna, której „spadła” plastikowa butelka. Bo ja mam więcej kultury niż oni i sprzątnę po swoim psie.

Sprzątanie po psie… nie jest łatwe

Wcześniej trzeba lawirować między „pamiątkami” pozostawionymi przez inne psy, żeby sprzątnąć po swoim, ale myślę, że sytuacja powoli (i trochę nieśmiało) zmienia się na lepsze. Oczywiście są matoły, które nie będą sprzątać, bo nie. Powinny dostawać naprawdę wysokie mandaty – zupełnie tak, jak bohaterowie wcześniejszego akapitu. I zakaz trzymania psa, chyba, że będzie załatwiał się u nich w salonie.

Nie rozumiem trochę podejścia władz miast, które z jednej strony chcą wychodzić naprzeciw opiekunom psów, stawiając różne kosze na psie odchody i rozdając woreczki, a z drugiej – pozostawiają całe ulice bez ani jednego zwykłego śmietnika. Jak mam sprzątać, skoro nie mam gdzie wyrzucić odpadów? Wiele jest z różnych stron wymagań i oczekiwań, i… zazwyczaj na tym się kończy.

Nie rozumiem też podejścia ludzi, którzy z psich kup robią główny problem wszechświata. Dużo bardziej irytują mnie tony śmieci na plaży i rozbite szkło na ścieżce rowerowej. Nic mnie tak nie drażni jak to, że boję się po ciemku puścić psa luzem, bo może trafić na jakiś spleśniały chleb rozrzucony dla ptaków (na pewno winowajca musi bardzo kochać te stworzenia) albo jakieś butelki. Kupa za parę dni i tak sama zniknie z trawnika. A problem tego, jak strasznymi burakami okazują się rodacy na urlopie nie zniknie jeszcze długo.

Tak naprawdę nie ma żadnej różnicy w tym, czy sprzątamy po swoim psie czy po sobie.

Mamy taki sam obowiązek – dbać o to, by wspólna przestrzeń była czysta. Bo „wspólna” znaczy również „Twoja”, a nie „niczyja”.


Foto: Edyta Portjanko. Na zdjęciu ja i Joy. Stajenna stylizacja zawsze spoko. ;) sprzątanie po psie

czarna czarna ton baner

Ten post ma 6 komentarzy

  1. Avitt

    O to to właśnie. Masz całkowitą rację co do tych spojrzeń ludzi,
    kiedy pies załatwia swoje potrzeby. Jest jednak jedna rzecz, któa
    zastanawia mnie bardziej. Mianowicie kiedy na przykład stoję na
    przystanku i ktoś nie trafi czymś do kosza, bądź też ja chcę coś wrzucić
    ale nie trafię i podchodzę żeby ową rzecz podnieść i wrzucić ponownie,
    bo oczywiści nikt- nawet ten co nie pocelował- się nie pokwapi. Dopiero
    te spojrzenia są fantastyczne. Conajmniejjakbym miala zaraz wylizać ten
    podniesiony papierek po cukierku, czy wsadzić ogryzek do kieszeni.

    Ludzie są super.

    1. Martyna Sz.

      Właśnie o to mi chodzi, wyrzucają (nie do śmietnika) i przestają się tym interesować, ale kupy? Nieee, urządźmy krucjatę przeciw właścicielom psów.

  2. KaiTe

    Sporo w tym racji co piszesz, ale nie oszukujmy się – kupy są ogromnym problemem, tak samo jak zwykłe zaśmiecanie. I oba powinny być wysoko karane. Nie ma trawnika, na którym nie spotkasz takiej niespodzianki. Przy bloku, do którego obecnie się przeprowadzam, nie uświadczysz metra kwadratowego bez obrzydliwej kupy. Strach iść po ciemku, bo wdepniesz w niejedną. No i kupa kupie nie równa. Jedna zniknie po dniu,czy dwóch bo pies jest dobrze odżywiany, a nie daj Boże jak pies na kościach z obiadu żyje, to białe suche bobki potrafią leżeć tygodniami..

    1. Martyna Sz.

      Zgadzam się z Tobą, każdy, kto nie sprząta – czy to po psie, czy po sobie – powinien być ukarany. Swoją drogą nie rozumiem, jak można nie sprzątać pod własnym blokiem…?

      1. KaiTe

        Mnie nie pytaj, kompletnie tego nie rozumiem. A potem chodzą sami i jeszcze dzieci puszczają na trawnik, żeby się bawiły. Katastrofa ;-)

  3. Anna - no.noo.com

    Mnie wkurzają ludzie wyprowadzający psy na place zabaw dla dzieci i udający, że ich pupile nie zrobiły żadnej kupki obok np. huśtawki. Jak również kretyn rzucający piłeczkę, dla swojego pieska, między małe bawiące się dzieci. Oczywiście nie wspominając już o pozostawianych po sobie śmieciach. Niestety niektórzy ludzie nie nauczą się kultury.

Dodaj komentarz