You are currently viewing Absurdy szkoły policealnej

Absurdy szkoły policealnej

Dwa lata temu naiwnie pomyślałam, że zapisanie się do szkoły policealnej (zaocznie) to świetny pomysł. Do teraz mnie to śmieszy.

Wybrałam kierunek technik weterynarii. Na początku było nawet zabawnie. Przyszło mnóstwo osób, które deklarowały, że „kochają zwierzęta” (jak się okazało – tylko psy, koty i chomiki). Odpadły po zajęciach dotyczących ras bydła. Bo wtedy zajęcia się jeszcze odbywały…

Semestr szybko skurczył się na tyle, że zostało dziewięć osób. Dyrekcja zorientowała się… dopiero po niemal roku i nagle zawiesiła nam semestr, mówiąc, że możemy odwołać się „wyżej”.  Zrobiłyśmy to i wielokrotnie trafiałyśmy na dywanik, na pogadankę. Jak możemy narzekać? Przecież w innych szkołach słuchacze mają gorzej – z rozbrajającą szczerością powiedziała nam pani dyrektor.

Absurdom nie było końca. Nagłe zmiany planu w połowie tygodnia to mały pikuś w porównaniu z innymi genialnymi pomysłami. Nie wpadlibyście na to nawet za sto lat, choćbyście bardzo chcieli komuś utrudnić życie. A pracownikom tej krzewiącej wiedzę (sic!) placówki przychodzi to jakby od niechcenia.

Protip dla mojej szkoły – wykładzina dywanowa w sali przeznaczonej do pracy z substancjami łatwopalnymi to chybiony pomysł… (Zwłaszcza, jeśli w ofercie ma się również kursy BHP)

Protip dla potencjalnych słuchaczy – jeśli kiedykolwiek będziecie w pracowni prosektoryjnej w tego typu szkole, nigdy nie rzucajcie się jako pierwsi do otwierania lodówki. Istnieje prawdopodobieństwo, że lodówka jest odłączona od prądu, a od dwóch tygodni leżą tam zwłoki kota po sekcji, których nie uprzątnięto. Lodówki nie dało się otworzyć bez wietrzenia sali jeszcze pół roku później.

100% zdawalność – zobaczyłam ten napis na ich ulotce i ech… SERIO?!

Sama nie zdałam jednego egzaminu państwowego i spora część moich znajomych też nie. Nic dziwnego, skoro szkoła zainwestowała w wymazówkę (JEDNĄ) dopiero, gdy okazało się, że na egzaminie będziemy… pobierać wymaz. Z ciekawości sprawdziłam cenę takiego cuda na allegro: 1,20 zł. Faktycznie gruby hajs.

Z jeszcze ciekawszych przypadków – zdarzało nam się przeprowadzać badanie mięsa bez mięsa, robić sekcję na stole bez odpływu (przezabawne!) i przynosić na zajęcia kupy własnych psów, żeby móc cokolwiek zbadać (ja nie wywiązałam się z zadania, tłumacząc, że na zajęcia dojeżdżam pociągiem. Okazało się, że to nie jest wytłumaczenie, sorry).

Na wyposażeniu pracowni mieliśmy nawet model anatomiczny konia, który miał kilkanaście cm wysokości i żebra jak zapałki. To bardzo pouczający model, prawie się popłakaliśmy ze śmiechu. Ciekawym przedmiotem był zwłaszcza ten o nazwie „pojazdy w usługach weterynaryjnych”. Cały przedmiot trwał 20 minut. Zobaczyliśmy nawet prawdziwy traktor, szał! Ale wsiąść do niego nie pozwolili.

Czy była to strata czasu? A jak myślicie…? Tylko świadomość posiadania odpowiednich „papierów” motywowała mnie, by wytrwać do końca w szkole policealnej. Na koniec dowalili nam jeszcze płatne poprawki państwowych egzaminów, żeby było jeszcze śmieszniej niż do tej pory.

Dzięki tej szkole poznałam parę fajnych osób (nic tak nie jednoczy jak wspólne przebywanie w krainie absurdu) i odbyłam niezłe praktyki (które załatwiłam sobie sama). I tyle. Myślę, że szkoła policealna powinna mieć trochę wyższe aspiracje. Ot, choćby odbywające się zajęcia.

Chciałam robić jeszcze technika rolnictwa, ale… chyba tymczasowo dam sobie spokój.

czarna czarna ton baner

Ten post ma 5 komentarzy

  1. Agnieszka D.

    A ja właśnie od kilku lat noszę się z zamiarem zapisania się na zajęcia w takiej szkole. Tylko przeraża mnie to, że gdy jest mało ludzi to zamykają kierunek.

    1. Martyna Sz.

      Nas zawiesili, bo było za mało osób. A później mieliśmy zajęcia w prawie 50-osobowej grupie. :P Najwyżej przeniesiesz się do innej szkoły wtedy. :) Ja ogólnie byłam bardzo pozytywnie nastawiona, ale sama widzisz po powyższym – no czasem się nie da… :p

      1. Agnieszka D.

        Ja zastanawiałam się nad informatyką w szkole policealnej. Ale znalazłam też taką szkołę, w której są naprawdę ciekawe kierunki – na przykład e-marketing, dziennikarstwo… Tylko nie chcą mi odpisać na maile :(

  2. Sisters92

    O szkole policealnej jakoś nigdy nie myślałyśmy i widzimy, że lepiej. W tej, do której Ty uczęszczałaś, absurd goni absurd, z tego, co czytamy…

  3. booktwist

    Z tą lodówką to hit. Czarna komedia ;) Może ta Kraina Absurdu przyda Ci się w pisaniu powieści.

Dodaj komentarz