You are currently viewing Mężczyźni, którzy nienawidzą wilków – książka o wilkach

Mężczyźni, którzy nienawidzą wilków – książka o wilkach

Słabość do ciekawych tytułów i wilczej tematyki – to sprawiło, że książka Mężczyźni, którzy nienawidzą wilków trafiła w moje ręce. Spędziłam z nią trochę czasu w pociągach, a potem z zaskoczeniem odkryłam, jak niską ocenę ma na Lubimy czytać (5,1). Z jednej strony rozumiem powody. Ale przecież jest jeszcze druga strona.

W norweskim lesie po raz pierwszy od dwustu lat wilki zagryzają człowieka. Kobieta, która wybrała się do lasu z synkiem, w ostatniej chwili daje radę podsadzić dziecko na drzewo i tym samym ratuje mu życie. Ale wbrew temu, co sądzi policja, dziecko nie jest jedynym świadkiem tych wydarzeń. Tragedia staje się dla myśliwych doskonałą okazją do zagrania na ludzkich emocjach i podsycenia strachu. Zaczynają lobbować za odstrzałem wszystkich norweskich wilków. Po drugiej stronie barykady stoją obrońcy tych drapieżników. I żadna ze stron nie zamierza się poddać. Na dodatek historia została stworzona na podstawie prawdziwych wydarzeń.

Plusy ujemne i plusy dodatnie

Ciekawy temat (zagryzienie przez wilki, konflikt myśliwych z obrońcami wilków) oraz klimat małego norweskiego miasteczka zdecydowanie przemawiają na korzyść tej książki. Świetnie, że ktoś poruszył ten temat, a przy tym uniknął moralizorskiego tonu czy karykaturalizacji niektórych postaw i pozwolił odbiorcy na własne wnioski. To historia, w której role ofiary i napastnika zacierają się i nie są tak oczywiste, jakby się mogło wydawać na pierwszy rzut oka.

Największym plusem powieści była dla mnie postać Rino. To niemal mistyczny obrońca natury, który stał się motorem napędzającym całą fabułę. Przy okazji wprowadzał trochę życia do całej historii (dzięki ci, Rino!). Bystry, obdarzony poczuciem humoru, opiekuńczy i skupiony na swoim zadaniu – od początku intryguje, a czytelnik po prostu czeka na każdy następny wątek z jego udziałem.

Wadą, która jako pierwsza rzuciła mi się w oczy, są dziwne dialogi, często przeskakujące z tematu na temat. Być może miały wypaść bardziej naturalnie, jednak przez niewielki udział narratora w rozmowach bohaterów, stają się nieco chaotyczne i jakby niedokończone. Właściwie cała książka jest zbudowana w taki sposób. Poszczególne postacie lub grupy osób rozmawiają ze sobą na temat zdarzenia (lub) nagonki na wilki (lub) obrony wilków. Jeśli ktoś oczekuje opisów zbierania śladów, podążania tropami (motywów tak przecież oczywistych w kryminale!), srogo się zawiedzie. Autor poskąpił takich szczegółów, przez co dialogi zaczynają zwyczajnie nudzić.

W ostatecznym rozrachunku książka wypada absolutnie przeciętnie. A szkoda – myślę, że potrzebujemy takiej tematyki we współczesnej literaturze, zwłaszcza tej kierowanej do masowego odbiorcy.

Wilcza tematyka na pierwszym planie

– Kiedy któregoś wieczoru przy kolacji wspomniałem pewnemu Masajowi, że mamy w Norwegii pięćdziesiąt wilków i że wielu ludzi chce je zgładzić, nie potrafił tego zrozumieć. Gdy mu wyjaśniłem, że powodem jest to, iż wilki porywają owce, spytał, czy one nie boją się pasterzy. A kiedy powiedziałem mu, że u nas nie ma pasterzy, że wypuszczamy owce na pastwiska czy do lasu bez nadzoru, wybuchnął śmiechem. „Czy wyście poszaleli?”, spytał. Gdy wyjaśniłem mu, że zatrudnianie pasterzy byłoby w Norwegii zbyt drogie, dodał: „No tak, ale chłop nie powinien zostawiać swoich owiec na pastwę wilków. Nie zależy wam na waszych zwierzętach?”

To wilki są w tej książce najważniejsze, choć pojawiają się dosłownie na moment – i to również jest znamienne. Świetnie pokazuje, jak człowiek potrafi rozdmuchać każdą sytuację. Ta dysproporcja uświadamia, że nawet w debacie o wilkach te drapieżniki są na drugim planie. Na pierwszy plan zawsze wysuwa się człowiek, ze swoimi oczekiwaniami, żądaniami, lękami. Wokół wilków skupia się cała uwaga bohaterów, a autor przedstawia perspektywę obrońców przyrody oraz myśliwych, którzy chcą zastrzelić te zwierzęta.

Odległy temat? Wcale nie. W Polsce dzieje się podobnie. Wystarczy zajrzeć na Facebooka, gdzie z regularnością godną lepszej sprawy wracają posty wywołujące strach przed drapieżnikami i nawołujące do odstrzału wilków. Zwykle są to głosy myśliwych, którzy wilki traktują jak konkurencję. W końcu więcej zjedzonych przez wilki saren, jeleni i łosi to mniej rozrywki dla panów z flintami. A wystarczy posłuchać relacji ludzi, którzy z przyrodą mają do czynienia na co dzień, by wiedzieć, że panika jest nieuzasadniona, a wilki w polskich lasach to dla nas powód do dumy (np. Wilki A. Wajrak, Gawędy o wilkach i innych zwierzętach, M. Kostrzyński).

[Myśliwi] pragnęli, aby lasy były pełne zwierząt roślinożernych i wolne od niewygodnych drapieżników. Nie zależało im na autentycznej norweskiej przyrodzie, chcieli jedynie, aby las, poddany ingerencji, zaspokajał ludzkie potrzeby, takie jak polowanie i zarabianie pieniędzy. Wilki nazywali mordercami, podczas gdy sami biegali po lasach i zabijali dla zabawy, twierdząc jednocześnie, że robią to „ze względu na ilościową regulację populacji”.

Myślę, że dla miłośników wilków ta książka może być fajnym uzupełnieniem książkowej kolekcji. Ale nie oczekujcie od niej zbyt wiele – raczej nie wywróci Waszego życia do góry nogami.

TL;DR Ważna tematyka(!) opakowana w momentami nieatrakcyjną formę. Na dodatek „kryminał” to raczej nieodpowiednia szufladka dla tej powieści. Znakomita postać Rino.

Mężczyźni, którzy nienawidzą wilków – zamów swój egzemplarz:


A jeśli podoba Ci się to, co robię, postaw mi wirtualną kawę! Dzięki takiemu wsparciu mogę więcej czasu poświęcać blogowi, pisaniu i moim pszczołom. ♥  Postaw mi kawę na buycoffee.to

czarna czarna ton baner

Ten post ma 3 komentarzy

  1. systemy fotowoltaiki

    Nie rozumiem dlaczego niektórzy ludzie dają sobie takie prawo do zabijania innych zwierząt, czy to wilków czy np lisów :(

  2. Czytałam. To książka ciekawa i ważna, podobnie jak Prowadź swój pług przez kości umarłych Olgi Tokarczuk.

    1. Partyzantka

      Dziękuję za Twój komentarz. :) Warto wiedzieć, bo od dawna mam ten tytuł w planach!

Dodaj komentarz