You are currently viewing Xięgi Nefasa

Xięgi Nefasa

Krótki tekst, w którym gadam o tym, jak bardzo nie wiem, czy polecić Wam tę książkę, czy wprost przeciwnie.

Wiecie, długo nie mogłam zmobilizować się, by napisać o Nefasie. Chodziłam wokół tej książki ze dwa miesiące, przekładałam ją z biurka na szafkę obok łóżka i z powrotem. Ciągle miałam ją pod ręką i ilekroć na nią spojrzałam, myślałam, co Wam o niej napisać. I chyba wiem, z czego to się bierze – mam wobec niej bardzo mieszane uczucia. Nie potrafię nawet odpowiedzieć, czy poleciłabym tę powieść, chyba, że satysfakcjonuje Was odpowiedź: oczywiście, że tak i zdecydowanie nie. Równocześnie.

Xięgi Nefasa kupiłam na promocji Znaku. Już wcześniej miałam je na oku, bo akcja toczy się w średniowieczu, a mnie bardzo to pasuje (kryteria wyboru godne studentki czwartego roku polonistyki – średniowiecze? Walki na miecze? Bierę. :D). Nefas odczekał swoje na półce, ale ciągnęło mnie do niego bardzo, więc dałam mu szansę. I zachował się jak kot Schrödingera – trochę z niej skorzystał, a trochę nie.

Trzeba przyznać, że powieść Małgorzaty Saramonowicz czyta się naprawdę dobrze. Dowodem może być fakt, że doczytałam ją do końca, bo nie należę do osób, które katowałyby się książkami, byle tylko je dokończyć. Naprawdę byłam ciekawa, jaki los spotka Nefasa i jak rozwiązane zostaną wszystkie problemy w świecie, w którym nie da się wpisać w Google „postrzelenie z łuku skutki” albo „król mnie nienawidzi co robić”.

Największym atutem tej książki jest jej klimat, który sugeruje już okładka.

Powieść jest mroczna, tajemnicza i dość krwawa. Pogańskie wierzenia i rytuały oraz walka o władzę to dwa główne filary, na których zbudowana jest cała fabuła. Dla mnie – świetnie, zwłaszcza, że taka atmosfera jest utrzymana w całej historii, konsekwentnie od początku do końca. Potrafi też nieustannie ciekawić czymś czytelnika, nie zauważyłam przestojów w historii, ciągle coś się działo, ciągle trzeba było rozwikłać jakiś problem lub podążyć jakimś tropem.

Mimo to uważam, że dobry klimat i dobry temat to trochę za mało, by napisać świetną powieść. W Xięgach Nefasa dostrzegłam parę pomyłek, które wydały mi się dość głupie i zdziwiłam się, że nikt ich nie wyłapał. Jedną z nich był opis rzutu toporem, wykonanego tak dziwacznie, że broń odcięła głowę uciekającej postaci. Jak?? Drugą było nieszczęsne strzelanie z łuku do osoby, która uciekała konno. Choć łucznik dał radę postrzelić jeźdźca tylko w łydkę (swoją drogą, musiał mieć niezłe oko), to dał radę zastrzelić wierzchowca. Nie mam pojęcia, jak to zrobił, skoro znajdował się za zwierzęciem. Myślę, że jeśli ktoś zamierza pisać powieść osadzoną w średniowiecznych realiach, powinien dowiedzieć się, w jaki sposób używano broni w tamtych czasach.

Natomiast cała postać Nefasa to oszustwo grubymi nićmi szyte.

Główny bohater jest mistrzem absolutnie we wszystkim. Jest kronikarzem, szpiegiem, a nawet zaopatrzeniowcem królewskiej komnaty uciech – serio? Zna się na każdej dziedzinie i zawsze podejmuje rozsądne i prawidłowe decyzje. Genialnymi pomysłami sypie jak z rękawa. Nie lubię takich bohaterów, przypominają zaprogramowane roboty i nie ma mowy, by wypadli realistycznie. Nefas to taki średniowieczny superman, a jakby tego było mało, inne postacie zdają się być marionetkami utworzonymi tylko po to, by główny bohater nie musiał funkcjonować w próżni.

Czytając Xięgi odniosłam wrażenie, że autorka usłyszała gdzieś, że dziś sprzedają się tylko książki pełne krwi i seksu i postanowiła to wykorzystać, ale zabrakło jej pomysłu, jak obrócić tę informację na swoją korzyść.

Czy żałuję, że przeczytałam tę książkę? Absolutnie, bo bawiłam się dobrze. Czy sięgnę po kontynuację? Raczej nie. Teraz widzicie, dlaczego nie mam pojęcia, co zrobić z tą książką? Xięgi Nefasa są dla mnie historią, którą będę całkiem miło wspominać, ale nie mogę powiedzieć o nich więcej niż to, że „były w porządku” i nie nudziłam się podczas lektury. Czasem musi to wystarczyć, prawda?

 

czarna czarna ton baner

Ten post ma 13 komentarzy

  1. Hipis

    O nie, to mi by nie podeszło. Ostatnio łapię się na tym, że mniej liczy się dla mnie fabuła, a bardziej forma, język… Za dużo poezji barokowej ostatnio czytam… Argument “nie nudziłam się” raczej do mnie nie przemawia, a małe błędy mocno mnie rażą.
    Że pominę już, że okładka też mnie razi :P

    1. Jasne, mnie też nie przekona do sięgnięcia po książkę tylko to, że ktoś się “nie nudził” – nie zależało mi na namówieniu do lektury, bo sama widzisz, ile w tej powieści niedociągnięć. Również uwielbiam dobry język i – chyba przede wszystkim – nietypowy, charakterystyczny dla danego autora styl. Ale myślę, że każdy, kto do studiowania polonistyki podchodzi na poważnie, z czasem zaczyna patrzeć w książkach na coś więcej niż wartką akcję. :)

      1. Hipis

        (Bo inaczej nie przeżyłby omawiania staropolki, to taka reakcja obronna :D)

  2. Ja następne części na pewno przeczytam, bo dobrze się czuję w typowej rodnover fiction. Nawet jak zastanawiam się, co na ziemiach Krzywoustego robi Trygław i jego kapłani. Jeśli chodzi o denerwujące postacie, to Nefas jakoś mnie nie irytował, nie znoszę za to Rangdy.
    Są zachwyty narratora nad jej urodą i, niestety, opis jej wyglądu. Na który zareagowałam ,,komuś to się podoba? serio? ja rozumiem, że średniowiecze, ale… serio?” i nadal zachodzę w głowę, czemu każdemu mężczyźnie na jej widok odbijało. Co jest zupełnie nierealistyczne, bo nawet jak znajdę najpiękniejszą kobietę, czyli moim zdaniem nie Rangdę, to zawsze któryś mężczyzna na jej widok stwierdzi, że woli blondynki itp. Imperatyw narracyjny tak bardzo.
    Nad tym zastrzeleniem wierzchowca też się zastanawiałam, ale na ten topór nie zwróciłam uwagi.

    1. Taaak, też zauważyłam te zagrania z Rangdą, niestety. Jakby narratorowi brakowało argumentów, więc przekona czytelnika niemal siłą. Ale Nefas bardziej mnie irytował. Niby jest takim superszpiegiem, a pojawia się fragment, że był niezgrabny i bał się, że swoim brakiem koordynacji narobi hałasu i wyjdzie na jaw, że podsłuchuje. Serio? Jak dla mnie podstawowym atutem szpiega jest zwinność i umiejętność zachowania ciszy. :D Nie kupuję totalnie tej postaci.

      Ale fakt, że sama tematyka ogromnie ciekawa. Z tego typu fantastyki dotyczącej “alternatywnej historii” dużo bardziej wolę trylogię Czasu Żelaza – myślę, że mogłaby Ci się spodobać.

  3. Lena Wadera

    “Naprawdę byłam ciekawa, jaki los spotka Nefasa i jak rozwiązane zostaną wszystkie problemy w świecie, w którym nie da się wpisać w Google „postrzelenie z łuku skutki” albo „król mnie nienawidzi co robić”.” Płaczę :D
    Książka zupełnie nie dla mnie, ale Twój tekst, jak zawsze, TAK <3

  4. Natalia

    O nie podziękuje tej książce. Lubię średniowiecze jest dość klimatyczną epoką, ale ta powieść jakoś mnie nie zachęca po to aby się za nią zabrać.

    Buziaki :*
    Fantastic books

  5. Czytałam oba tomy “Xiąg Nefasa”, nie masz czego żałować, bo drugi nie porywa, powtórka z rozrywki właściwie, ale pierwsza część mnie mocno wciągnęła. Tak jak pisałam w mojej recenzji, możliwe, że powieść zrobiła na mnie spore wrażenie, dlatego że nie czytam fantastyki [z wyjątkiem fantastyki grozy z dwóch minionych wieków ;)] i jestem wyjątkowo niewybrednym czytelnikiem tego gatunku. Przekonała mnie fabuła, zafascynowały portrety kobiet, przeczytałam migiem i liczyłam na równie interesującą kontynuację. Bardzo też lubię książki – niekoniecznie osadzone w odległych czasach – które łączą faktografię ze zmyśleniem i pewnie dlatego Nefas dostał ode mnie mnie dodatkowy punkt ;) Umknęły mi za to wpadki i przekłamania, które Ty – ze względu na zainteresowania – bez trudu wyłapałaś. Wiem, że korektą merytoryczną pod względem historycznym zajmowała się Natalia z bloga Kronika Kota Nakręcacza, ale poza tym chyba rzeczywiście przydałaby się konsultacja z mediewistą oraz kimś kto zna się na broni, itp. W końcu nie każdy czytelnik to taki laik jak ja, a tym zorientowanym w temacie tym bardziej należy się szacunek i przyzwoicie opracowana książka :)

    1. Również lubię tego typu książki. Niestety Xięgi wydają mi się pobieżnie napisanym produktem na sprzedaż – co boli tym bardziej, że przez swoją tematykę ta powieść aż wołała do mnie, żebym wzięła ją z półki i przeczytała. W tym gatunku dużo lepsza jest trylogia Czasu Żelaza, którą będę polecać zawsze i wszędzie. :D

      Konsultacja z mediewistą byłaby świetnym pomysłem – mógłby nawet doradzić wiele rozwiązań, które autorce nie przyszłyby do głowy. :)

Dodaj komentarz