You are currently viewing 2 lata bloga! Co zmienił w moim życiu?

2 lata bloga! Co zmienił w moim życiu?

To już dwa lata pisania.

Nie umiem w rocznice. Dopiero faktura za hosting przypomniała mi, że w lipcu mijają dwa lata od założenia Partyzantki i myślę, że to wybitnie prozaiczny sposób na przypomnienie. Powinnam o tym pamiętać, bo przecież mogę powiedzieć – przesadzając tylko odrobinę – że Partyzantka dobrze się spisała w układaniu mi życia.

Z czym do ludzi

Nadal jest beznadziejnie rzadko czytanym blogiem, co doprowadza mnie do totalnego zniechęcenia. Ale są momenty, w których cieszę się, że nie porzuciłam pisania tutaj mimo że wielokrotnie miałam ochotę. Jak wtedy, gdy tekst wyjątkowo poruszy czytelników i nawet Ty, choć zazwyczaj siedzisz cicho, postanawiasz się odezwać. Także wtedy, gdy dostaję wiadomość, że jestem czyimś odkryciem i czyta wszystkie notki po kolei (Karolina <3). Lubię też czuć satysfakcję, gdy napiszę tekst, który po prostu mi się podoba i wiedzieć, że pracuję na własne konto – że blog jest moją prywatną przestrzenią. A najmilsze jest to, że wiele osób trafia do mnie, wpisując w wyszukiwarkę słowo „pasja”. Ale ten mały blog, ulokowany gdzieś na peryferiach internetu, zrobił dla mnie dużo więcej.

Zmiana nr 1

Zrozumiałam, że mogę zarabiać tym, co robię właśnie teraz – klepiąc w klawiaturę i pisząc teksty. Intensywnie pracowałam nad warsztatem przez ostatnie lata, a także – zupełnie nieświadomie – budowałam swoją bazę. Podczas gdy inni początkujący copywriterzy mają problem z ubogim portfolio, ja stworzyłam sobie solidną podstawę w formie bloga. Dzięki niemu nawiązałam współpracę ze świetnymi ludźmi, którzy mają takiego samego bzika na punkcie zwierząt. Choć na razie piszę tylko sporadycznie, wizja końca studiów i konieczności samodzielnego zarabiania nie przeraża mnie już tak bardzo.

Zmiana nr 2

Jest rzecz ważniejsza od wymyślenia sobie ścieżki zawodowej. Dzięki blogowi (a konkretniej Instagramowi, którego założyłam, by promować blog) poznałam… swojego faceta. Najpierw byliśmy tylko znajomymi, którzy poznali się przez internet, i którym świetnie się rozmawiało o Wikingach i książkach. Potem zostaliśmy trochę lepszymi znajomymi, gadającymi o prywatnych sprawach i tymi, którzy wymyślili serię Dwa bieguny książki. A wreszcie Rafał postanowił przejechać te 300 km i poznać mnie na żywo, choć trochę bał się, że wytnę mu nerki, gdy będzie spał. Nie wycięłam. Powiem Wam w tajemnicy, że jeśli pisanie tutaj miało doprowadzić do poznania tego pana z brodą – było warto, o rany, jak bardzo było warto.

Pro tip: Rozmawiajcie z ludźmi poznanymi przez internet, bo nigdy nie wiecie, kto jest po drugiej stronie. ;)

Co dalej?

Moja „relacja” z blogiem chyba już pozostanie lekko patologiczna jak teraz. Będę się złościć, zniechęcać, momentami nawet nienawidzić go za niewspółmierny do efektów wysiłek, ale ostatecznie i tak czasem wrzucę tu tekst. Blog jest moją myślodsiewnią, która oczyszcza umysł. I myślę, że kiedyś przyjdzie dzień, w którym zgaszę tu światło i powiem Wam wszystkim dobranoc, ale nawet wtedy wpływ Partyzantki na moje życie pozostanie ogromny. Większy, niż kiedykolwiek mogłam przypuszczać.

czarna czarna ton baner

Ten post ma 27 komentarzy

  1. Love story instagram wygrało :D też bym się bała o nerki, nie dziwię się chłopakowi
    A tak serio to w pełni rozumiem, mi stuknęło pół roku i nawet nie wiem kiedy, a chociaż jestem tylko kolejną stroną w internecie, to jakoś lżej na sercu, jak się ma ten metr kwadratowy bloga tylko dla siebie

  2. Po pierwsze, serdeczne wirtualne urodzinowe życzenia :) Po drugie gratulacje z powodu odnalezienia drugiej połówki w tak nietypowych, ale superszczęśliwych, okolicznościach ;) Też poznałam mojego – teraz już – męża, całkiem przypadkowo w sieci, jeszcze przed erą bloga, facebooków i instagramow, bo prawie 12 lat temu i uważam to za niemałe zrządzenie losu :) Szczęścia Wam! A jeśli chodzi o pisanie, to masz rację, czasami jest rozpacz, ale ten wysilek procentuje. Czasem w najmniej oczekiwany sposób :D Wytrwałości, przecież nie dla statystyk to robimy, a właśnie dla tych rzadkich i wyjątkowych chwil i ludzi, którzy czasem dodają nam skrzydeł :)

    1. Dzięki i dzięki. :D
      Nadal wydaje mi się to nieprawdopodobne, że ktoś poznał swoją drugą połówkę w sieci, więc śmiałam się, że musimy wymyślić alternatywną wersje. :D

  3. Hipis

    Jeeej, to życzę dalszej porządnej, patologicznej relacji, jeżeli daje takie fajne efekty :D Aż mi się głupio robi, że blog prowadzę już chyba czwarty rok i nie tylko, że nie pamiętałam o niedawnej rocznicy, to jeszcze zupełnie “świętuję” ją permanentnym dołem i brakiem chęci do pisania dalej. Cóż :P

    1. Najgorsze jest połączenie “nie mam ochoty pisać” z “nie mam postów na zapas”. :P Wychodź z dołka jak najszybciej! :)

  4. ,,Nadal jest beznadziejnie rzadko czytanym blogiem” Swoją drugą rocznicę miałam w kwietniu i nadal jestem mniej czytana niż ty, nie dołuj mnie, a sama nie masz się czym przejmować w tej kwestii.

  5. Tirindeth

    O matko, tylko 2 lata? Mam wrażenie, jakbyś była tu od zawsze, nie pamiętam czasów przed Partyzantką ;) nie zniechecaj się, ja Cię czytam choć nie zawsze mam coś mądrego do odpisania w komentarzu :)
    Love story z instagrama absolutnie niesamowite. Oby więcej takich historii wokół nas :) wszystkiego naj!

    1. Dziękuję!
      Czasy przed Partyzantką, haha. :D <3 Brzmi jakby stworzenie Partyzantki zapoczątkowało kolejną erę. :D

  6. Blacky

    Dwa lata? Ja tam nawet w prawie cztery nie jestem w stanie naprawdę rozkręcić bloga. Ciekawe rzeczy piszesz, dobrze jest :)

  7. Wracam tu permanentnie od hohoho. Nie wyobrażam sobie, że kiedyś mogłabym zastać tu zgaszone światło… Przestań pisać takie głupotki!

    Beznadziejnie rzadko? No cóż, widać, nie wszyscy wiedzą, co dobre. Wierzę, że przyjdzie czas, kiedy to się zmieni (czego Ci bardzo życzę), a ludzie będą żałować, że do Partyzantki nie zapukali dużo wcześniej.

  8. Autopogoń

    ja bloga pisałam zawsze – jak nie tego, to innego.
    prowadzenie obecnego również czasem mnie boli – nawet mały blog wymaga ogromu czasu, który nie zawsze się zwraca w postaci liczby czytelników. ale wiem, że sama jestem temu winna – olewam pozycjonowanie, bo wolę się skupić na innych aspektach, a nie pisać kolejny tekst o 10 rzeczach, które trzeba zobaczyć w Paryżu. i też motywują mnie momenty, w których ktoś odzywa się do mnie w prywatnej wiadomości i dziękuje mi za któryś z tekstów, które opublikowałam :)

    1. Mam podobnie – wiem, że mogłabym nauczyć się pozycjonowania, opłacić reklamę na fb, pisać teksty, które się lepiej “klikają” czy choćby mieć jasno określony, jeden temat bloga. Ale zawsze jest coś ważniejszego i nie chcę się ograniczać pisaniem na jeden temat – “niestety” mam wiele zainteresowań. :D

      Masz rację, że blog wymaga poświęcania masy czasu, która nie zawsze się zwraca – widzę, że w tym temacie myślimy podobnie. Daleko mi do idealistycznej satysfakcji z faktu, że wypuściłam tekst i przeczytały go trzy osoby na krzyż. A może apetyt rośnie w miarę jedzenia?

      1. Autopogoń

        same here :D chociaż wiem, że moim głównym tematem zawsze są i będą podróże, tak czasem mnie kusi, żeby założyć bloga o książkach, tańcu na rurze, gotowaniu, modzie… :DD ale wiem, że to nie ma racji bytu, prowadzenie takich blożyszczy znudziłoby mnie po tygodniu :P

          1. Autopogoń

            :D słowotwórstwo level Leśmian :DD

  9. coosure

    Ale to się świetnie czyta, fajnie, ze pomimo tak małego gorna czytelniczego jakiego oczekiwałaś nadal tu jesteś! Blog to nauka, poznawanie wielu rzeczy i ludzi ale także kształcenie swoich cech i siebie :)

    1. Jestem i na razie nigdzie się nie wybieram! :)
      Blog nauczył mnie wielu rzeczy — naprawdę cieszę się, że w pewnym momencie przyszedł mi do głowy pomysł założenia go. :)

  10. Nie mów, że nikt Cie nie czyta! Ja czytam! I wiele innych osób też :)
    Gratuluję urodzin :)
    Co do tematyki bloga, ja sama chyba zapędziłam się w kozi róg. Są tematy, na które chciałabym napisać, ale będzie się to kompletnie biło z obecną tematyką. Dlatego postanowiłam rozwinąć “działalność” blogową. Ale to za jakiś czas. Mnie się podoba kiedy piszesz o wszystkim. Bardzo miło się czyta :)
    Pozdrówki,
    Justyna

    1. Dzięki, zdanie czytelników jest dla mnie bardzo ważne i zawsze podnoszą mnie na duchu takie miłe słowa. <3

  11. Avita

    Nie ma drugiego bloga, do którego wracałabym tak chętnie i na którym (jak już wrócę) czytałabym wszystkie zaległe wpisy, jakie tylko powstały pod moją nieobecność. Miszczu, jestem fanką! (I po cichutku sobie tęsknię)

Dodaj komentarz